Forum portalu pecherz.pl

Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.

Nie jesteś zalogowany.

Ogłoszenie

Ty, przekazując mi 1,5%, możesz pomóc mi bardziej niż 100% mojej składki zdrowotnej. Przekaż, proszę, 1,5% swojego podatku na rzecz mojego leczenia. KRS 00000 50135. Cel szczegółowy: Sykulska. Dziękuję :)!

#1 2010-01-28 22:31:33

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

ZUM a starania o ciążę

Postanowiłam założyć nowy wątek, bo zbierm informacje, na potwierdzenie tezy, że zapalenie pecherza często pojawia się w parze (lub po...) staraniach o ciążę. Nie mam na myśli wyłącznie metod naturalnych, ale wspomaganych farmakologicznie. Wiem, że wiele jest tutaj takich kobiet, w okolicy 30-tki, u których ta przykra dolegliwosć jest w jakimś stopniu z tym powiązana. Proszę o opisywanie tutaj swoich historii. Droga Redakcjo, mam nadzieję, że w dobrym miejscu to zakładam i ze jeszcze nie było takiego wątku. Jeśli uważasz, że trzeba to gdzieś przenieść, to zdaję się na Ciebie.

Offline

 

#2 2010-01-28 22:45:48

Redakcja
Administrator
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2006-03-27
Posty: 8789

Re: ZUM a starania o ciążę

W dobrym, ale coś tagi nie działają. Tu chyba nie można pogrubiać (w tytule), bo pogrubienie automatycznie dodaje się do postów nieprzeczytanych. A co do ZUM - zajrzyj na nasze siostrzane forum, zum.org.pl, tam chyba więcej zbierzesz informacji.


UWAGA! Obecnie kontakt ze mną jest możliwy wyłącznie przez mail w moim profilu na forum Pecherz.pl albo poprzez link: https://www.youtube.com/@didsociety/about
lub wpisanie w wyszukiwarkę YouTube'a nazwy użytkownika @didsociety (tu zakładka Informacje na profilu).

Offline

 

#3 2010-01-28 23:21:35

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

no dobra, to ja zacznę, na zachętę. moze nam coś to da, jak się wymienimy dosiadczeniami. ja się staram (staralam) o dziecko od 2004 roku. wtedy miałam mięśniaki macicy i ginekolog mi kazał próbować zajść, choć wiedzieliśmy, że moze się nie udać, bo mieśniaki rosły...staralam się naturalnie o ciążę przez prawie 2 lata i doszło do tego, że musze iść na operację, bo dłużej się nie da. Było ich kilka, największy mial 8 cm. co ciekawe, poza obfitymi miesiączkami (zlewnymi, horror), nie miałam żadnych nieregularności, zero plamień. cykl jak w mordę strzelił 28 dni....po operacji, udanej, cała happy, przystąpiłam do ponownych starań. i tu kolejne schody. zaczęła mnie stymulować, tak na wszelki wypadek, clo + różne zastrzyki hormolanle w brzuch na wywołanie owulacji (nie będę opisywać). nic to nie dawało. bo oczywiście niepłodność była niepewna, czyt. idiopatyczna. parametry ogólne w normie. ze strony pęcherza tez nie było żadnych dolegliwości. potem nagle ginekolog wpadła na pomysł zbadania hormonów i okazało się lekko powyżej normy prolaktyna. dostałam bropmergon na rok....prl się wyrównała i wtedy zrobili mi na wszelki wypadek inseminację. zniosłam to źle psychicznie i fizycznie bardzo bolało....(!). wiedziałam, ze i tak nic z tgo nie będzie i oczywiście nie było. To był czerwiec...potem, ze względu na czas, żeby nie czekać az mi się odnowią mięsniaki, lekarz skierował mnie do specjalisty od in vitro. miałam się zgłosić we wrzesniu, a w sierpniu, po odstawieniu wszystkich "dopalaczy" hormonalnych złapałam straszne zum, ktore nie chcialo ustąpić. po roku leczenia doszło rozchwianie hormonów, zaceło sę od plamienia i skracania cyklu. teraz biorę luteinę (na zmianę z duphastonem) i tak to się ciagnie. zawsze przed @ poprawia mi się stan pęcherza, a po okresie znowu się nasila ciągniecie i kłucie przy siadaniu... resztę leczenia pecherza już opisywałam. czy Ktoś widzi związek zapalenia ze staraniami? bo lekarze oczywiście NIE

Offline

 

#4 2010-01-29 11:12:44

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

No to ja też się wpiszę jako niestety była staraczka o dziecko sad
W 2007 r. w sierpniu wyszłam za mąż, i od razu po ślubie zaczęliśmy starania o dziecko. Miałam wtedy 26 lat i stwierdziłam, że moment w sam raz na powięszenie rodziny. Żadnych kłopotów większych przecież nie przewidywałam.
Co prawda jako młoda kobieta czułam czasami dyskomfort, był to przeważnie świąd okolic intymnych, zresztą moja wiedza wtedy na temat chorób była dużo oboższa niż w chwili obecnej, podcza chorób brałam wtedy antybiotyki bez osłony probiotykowej ponieważ nikt nie raczył mi powiedzieć o takowych, ani lekarze, ani farmaceuci. Często miałam złe wyniki badania moczu, tzn. pojawiał się śladzik białka, zwiększone leukocyty. Ponieważ byłam w tedy pod opieką lekarki rodzinnej, zawsze wyniki zostawały w karcie a ona właściwie ignorowała problem mówiąc że to własciwie ic złego. Już nie pamiętam w jakich okolicznościach ale dostałam skierowanie do urologa z wynikami moczu. Pamiętam, że dostałam wtedy antybiotyk (nie pamiętam w tej chwili jaki) i zlecił wykonać badanie z krwi na mocznik i kreatyninę. Pamiętam, że wyniki z krwi były w normie, a powtórzone po antybiotyku badanie moczu wyszło w normie, z tym że podejrzewam że zrobiłam je zaraz po antybiotykach, było to dawno więc nie pamiętam zbyt dokładnie. Wiem tylko, że ni eodczuwałam wtedy żadnego pieczenia podczas oddawania moczu. Do ginekologa wtedy chodziłam regularnie, dostawał ciągle jakieś globulki, choć moje objawy nie były jakieś uciążliwe, normalnie funkcjonowałam, uczyłam się i później pracowałam. Choć zawsze miałam problem częstego oddawania oczu, ale jakoś się tym nie przejmowałam zbytnio, podchodziłam do problemu raczej z humorem, że sikać to ja mogę zawsze i wszędzie. W pamięci mam również to, że jeszcze jako dziecko nie mogłam się wysikać gdy ktoś stał pod drzwiami, gdy się stresowałam że ktoś moż emnie słyszeć. To pozostało mi do dziś, nawet jak byłam w ubiegłym roku u urologa i chciał sprawdzić pęcherz po mikcji, wyszłam do łązienki a tam cała poczekalnia śpieszących się ludzi. I co? Ocfzywiscie nici z sikania, wróciłam nadal z pełnym pęcherzem.
Wracając do starań o dziecko, to już po 2 nieudanych cyklach poleciałam do ginekologa, żeby sprawdzić jak wygląda usg i posprawdzać czy wszystko ok. Już na pierwszej wizycie dostałam clostibegyt + luteinę, ale nie brałam ponieważ od wielu miesięcy prowadziłąm wykresy podstawowej temperatury ciała (pamiątka z kursów przedmałżeńskich wink i wiedziałąm, że mam owulacje samoistne i nie chciałam się niepotrzebnie faszerować hormonami. Stosowałam tylko luteinę dopochwowo, ponieważ mam krótkie cykle i na wykresach było widać, że mam krótką fazę lutealną po skoku temperatury (około 10,11 dni). Do tego miaam plamienia tak na 1,2 dni przed @. Miałam wiele monitorowanych cykli, usg wykazywało owulację, stosowąłam testy owulacyjne a mimo to ciąży nie było. Mniej więcej po roku starań zaczeło mi sie bardzo silne pieczenie w pochwie. Poszłam do Poradni Gin. w szpitalu i lekarz pobrał mi wymaz z szyjki macicy. Gdy na wyniku zobaczyłam nazwę bakterii Enterococcus faecalis, jeszcze nie wiedziałąm co to oznacza. Poszłam z tym do lekazra (miał dyżur w szpitalu) i widziałąm, że mine ma nietęgą. Przypisał mi Cipronex (choć na wyniku była średniowrażliwa). Ponieważ nie byłam pewna czy ten antybiotyk będzie skuteczny, posżłam jesczze do innego lekarza, który przypisął mi jednak Amoksiklav na 6 dni (na antybiogramie  nie było amoksycyliny tylko ampicylina). W ogóle ten antybiogram był bardzo ubogi w leki i tak zostało do teraz niesttey jeśli chodzi o tę bakterię. Gdy nie przeszło poszłam do kolejnego lekazra, przypisął globulki robione m.in z amoksycyliną i metrinidazolem. Troszke pomogło, ale niestety nadal odczuwałam objawy. Mniej więcej w tym samym czasie, stwierdziliśmy że musimy wykonać mężowi badania i zrobić posiew a przy okazji badanie nasienia, bo już lekarze sugerowali żeby zbadać męża. Prawdę mówiąc, przez myśl mi nie przeszło, że u męża może być coś nie tak z nasieniem. Ma bardzo liczną rodzinę, wszyscy mają dzieci. We wrześniu 2008 wykonaliśmy badanie i posiew nasienia. I tu zaczął się prawdziwy horror. Badania wyszły tragicznie, co prawda posiew jałowy, ale wyniki nasienia wykazały, że nigdy nie będziemy mieć dzieci. Nie musze chyba pisać, jak się czułam. Świat mi się zawalił w jednym momencie. Całą drogę do domu nie wydusiłam z siebie ani słowa. Łzy lały się strumieniami mimowolnie. Byłam zła na cały świat, czułam się oszukana. Ciągle mi jedna myśl krążyła po głowie, że po co ja będę mieć @, będę się tylko męczyć a i tak nic z tego nie będzie. Wtedy sobie pomyślałam, że ja martwiłam się głupimi bakteriami, a tu prawdziwy dramat dopiero nastąpił. Mniej więcej po tygodniu czasu zaświtała mi myśl o ewentualne adopcji, i vitro i pomału zaczełam się z tym godzić. W między zcasie trafiłam na forum www.nasz-bocian.pl i tam "poznałam" wielu ludzi o odobnych problemach. Zaczęłam czytać wątek o witaminach i lekach poprawiających nasienie, co prawda bez więszej wiary ze coś pomoże ale zaczęłam podawac mężowi witaminy i różne specyfiki.  między zcasie trafiliśmy do Kliniki Leczenia Niepłodności i tam ja nadal się diagnozowałam, robiłam kolejne posiewy które wykazywały bakterie a później już wychodziły "czyste" mimo odczuwanych przez mnie nadal dolegliwości. Bardzo dobre samopoczucie małam w okresie marzec-kwiecień 2008, wtedy mi dolegliwości przeszły (stosowałam na własną rękę wtedy Vitagyn C i globulki propolisowe). W grudniu 2008 czyli po ponad 3 m-cach po pierwszym badaniu powtórzyliśy mężowi badanie nasienia. To był tydzięń przed świętami i modliłam się o cud. Kolejne badanie wykonaliśy już w klinice a ie jak poprzednio w przychodni. Badanie było lepsze gdyż pierwsze wykaząło pojedyńcze plemniki i brak upłynnienia, natomiast to drugie wykaząło plemniki w milionach!!! Jak abyłam szczęśliwa, co prawda wyniki były nadal bardzo złe, mała ilość, tragiczna ruchliwość i morfologia. Ale mimo to miałam nadzieję, że może akurat uda się wykonac inseminację. I tak się stało, ale dopiero po pół roku, wtedy wyniki były na granicy sensu jej wykonywania. ja wtedy czułam dolegliwości ze strony przedsionka pochwy, ale mimo to lekarz zaproponował zabieg. IUI się nie udała, @ przryszła jak zwykle w swoim czasie. W lipcu 2009 mój stan już był tragiczny. Straszne pieczenie przy sikaniu i w przedsionku pochwy. Wtedy wysyłałąm wyniki do Warszawy do Pani Doroty i wyszły bakterie. Nie będę się rozpisywac na temat leczenia, bo brałam oczywiście antybiotyki, najpier przez 10 dni Cipronex + Furagin (wtedy nie miałąm ze strony pochwy strasznych dolegliwości), później we wrześniu na zatoki Augmentin, w grudniu na zatoki Zinnat i w styczniu w szpitalu Augmetin dożylnie. Ja jużnie wiem co robić, bo tak naprawdęnie wiem już co mi dolega. Największy dyskomfort czuję w przedsionku pochwy, takie pieczenie, palenie. Skóra (śluzówka) wokół warg sromowych większych jest zaczerwieniona. Dzisiaj tez czuję przy dotyku kłucie wargi sromowej więszej. Zaczełam już czytać o vulvodynii, bo już nie iwem czy to rzeczywiscie wina bakterii (w pochwie teraz mnie nie piecze, tylko boli np. przy wsuwaniu globulki tak jakby ściana pochwy przy jej wejściu). Nawet jak zrobię wymaz ze sromu i wyjdabakterie to i tak wszyscy powiedzą, że tam bakterie zawsze będą. Nie wiem już co robić, tak bardzo pragnę dziecka, a od pół roku nie współżyjemy z mężęm. Nie będę pisać, ze nie ma to dobrego wpywu na związek (z punktu widzenia emocjonalnego). Nie wiem czego się złapać, do kogo sioę udać. Ginekolodzy rozkładają ręce bo niby nic tam nie widzieli do tej pory, a ja czasami chodzić nie mogę. Do tego wszystkiego mam ogromene problemy również z zatokami, z drogami oddechowymi, od dawna czuję pieczenie w klatce piersiowej, zaczął mi sie "sypać" też żołądek i często mam bóle jelit. Ogólnie jestem załamana a w domu już nie wytrzymuą ze mną bo ciągle chodze smutna i płaczę. A co ja mam powiedzieć??? Utknęłam, w martwym punkcie i nie mam żadnego punktu zaczepienia i lekarza któremu mogłabym zaufać.
Cocci dodam, że ja nigdy do tej pory nie byłam stymulowana hormonalnie, IUI miałam robioną na cyklu naturalnym. Jedynymi hormonami jakie do tej pory stosowałam to był duphaston i luteina. No i to pieczenie w przedsionku ustępuje jak mam krwawienie duże, czyli tak w 2,3 dniu cyklu. Casami podczas oddawania moczu czuję pieczenie jakby śluzówek. Strumień moczu przeważnei nie jest jednostajny tylko krzywy i rozszczepiony. Jesli miałby ktos jakies pomysły na próbę zdiagnozowania to byłabym bardzo wdzięczna.
Ps. I przepraszam za tę epopeję, ale może komuś się zechce przeczytać. Pozdrawiam smile

Offline

 

#5 2010-01-29 11:40:35

Redakcja
Administrator
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2006-03-27
Posty: 8789

Re: ZUM a starania o ciążę

Bomba. Obu Wam poprawia się przy miesiączce, ale oczywiście wszyscy mają to w d..., choć tu ewidentnie wygląda na rzecz hormonalną sad.

Loni, a Ty próbowałaś z tą terapią antyhistaminową? Ja odstawiłam kwas mlekowy, również w płynach intymnych (choć ostatnie kilka dni ciągnie mnie do rzeczy typu jogurty, kiszone ogórki, włączyłam sobie duże dawki manganu, cynku, magnezu (ostatnio najlepiej działają na mnie te tabletki propolisowo-pyłkowo-mleczkowe) i palenie śluzówek okolic krocza istotnie się zmniejszyło.

Ten strumień moczu to od napiętych mięśnia dna, musisz je rehabilitować, to i pieczenie ciut się zmniejszy.


UWAGA! Obecnie kontakt ze mną jest możliwy wyłącznie przez mail w moim profilu na forum Pecherz.pl albo poprzez link: https://www.youtube.com/@didsociety/about
lub wpisanie w wyszukiwarkę YouTube'a nazwy użytkownika @didsociety (tu zakładka Informacje na profilu).

Offline

 

#6 2010-01-29 12:24:11

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Offline

 

#7 2010-01-29 14:50:13

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

No ale nie możesz wykluczać podłoża hormonalnego. Tzn, wiadomo, że nie bezpośrednio są one przyczyną zapalenia, tylko tego, że się to dziadostwo trzyma i nie mija...miałaś clo na "poprawę" jakości owulacji i to też jest ingerencja. Niestety ja mam ostatnio swoją teorię na temat wspomagania zapłodnienia, jeśli nie ma konkretnych wskazań....co innego, jak jest problem- to trzeba leczyć. ale jeśli dostajemy je tylko tak sobie, żeby podrasować owulację, to kończy się to źle dla organizmu. Bo jak stymujacja mija, spadają poziomy hormonów i siada nam odporność na infekcje. Ostatnio urolog powoli skłania się do mojej teorii. Powiedzial, że u mnie jest to powiązane z hormonami. ginekolog oczywiście się nie przyzna....dlatego poważnie zastanawiam się nad in vitro. nikt o tym nie mówi jaki to ma wpływ na ciało....a taka mega huśtawka na pewno nie pozostaje bez wpływu. Co do propolisu- mi łagodzi podrażnienia. zamówiłam ze strony www.pszczelnictwo.com.pl mnóswo preparatów, w tym mleczko pszczele, tak tutaj chwalone.

Offline

 

#8 2010-01-29 14:58:29

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

Offline

 

#9 2010-10-14 22:52:30

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

cześć dziewczyny! dawno się nie odzywałam, bo tak mi się doleczało i doleczało, że już prawie zaczynalam zapominać o koszmarze pecherzowym. Chciałabym się poradzić starających o ciążę. Otóż w poniedziałek byłam u ginekologa- specjalisty od niepłodności, który zaproponował mi ostre zabranie się do dzieła i w tym celu buch, wypisal mi skierowanie do siebie na Polną celem zrobienia słynnego HSG. Po prostu idziemy drogą wykluczania różnych ew. problemów. i tu mam problem, bo na drugi dzień po wizycie zaczęła mi dokuczać cewka i zwiększyłam dawkę furaginy. Czuję się tak jakbym wpadala w tunel, mam wypieki i słabo mi ogólnie, jak na nawrót infekcji. W związku z tym zaczynam się bać o to, co będzie z moim pęcherzem po badaniu HSG. Czy któraś może mi doradzić co robić? Olać pęcherz, licząc ze nie będzie miało wpływu "rozrywanie" szyjki kulociągiem, czy iść w końcu do porządnego (?) urologa i zarzucić badania ginekologiczne? Nie wiem co robić. czasu mam mało, mam 37 lat i małego mięśniaka, ktory w każdej chwili moze urosnąć i zagrozić kolejną operacją. Co robić????

Offline

 

#10 2010-10-14 23:01:31

Redakcja
Administrator
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2006-03-27
Posty: 8789

Re: ZUM a starania o ciążę

O ciąży to ja Ci nie powiem, ale furagin wypłukuje potas, a słabości itd. mogą być od niedoboru potasu.


UWAGA! Obecnie kontakt ze mną jest możliwy wyłącznie przez mail w moim profilu na forum Pecherz.pl albo poprzez link: https://www.youtube.com/@didsociety/about
lub wpisanie w wyszukiwarkę YouTube'a nazwy użytkownika @didsociety (tu zakładka Informacje na profilu).

Offline

 

#11 2010-10-15 08:01:20

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Offline

 

#12 2010-10-15 08:02:30

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

W ostatnim zdaniu miało być lęki a nie leki.

Offline

 

#13 2010-10-15 10:01:18

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

dzięki Kochana Ioni...dobrze, że jesteście, bo czuję się taka osamotniona z moim problemem- lekarze zupełnie nie rozumieją naszych obaw. On mi powiedział, że to nie ma wpływu na pęcherz, ale ja swoje wiem...wrócę do domu i to ja będę chodzić po ścianach przez kolejne 3 lata, a nie on. Im tylko zostanie dziwić się, że nie wiedzieli, że tak to może się długo ciągnąć itp....znacie to.

Offline

 

#14 2010-10-15 20:21:03

nadia
Użytkownik
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2007-04-17
Posty: 1061

Re: ZUM a starania o ciążę

Cocci to witaj w klubie,ja za 2 tygodnie|(po okresie|) będę miała hsg,tak samo jak |Ty obawiam się co będzie się działo z moim pęcherzem po hsg,ale powiem Tobie tylko tyle,że hsg to najlepszy sposób spr czy jajowody są drożne.Moim zdaniem jako pierwsze to badanie powinno być przeprowadzane,plus badanie hormonów.Ja 4 miesiąc jestem na bromergonie i duphastonie(mam za wysoką prolaktynę a to ona jest często powodem niepowodzeń).|Lekarz powiedział, że jeśli hsg będzie ok,proponuje inseminacje ze wcześniejszą stymulacją.|Moim zdaniem hsg w dużo przypadkach jest przerysowane,jeśli chodzi o kwestie dotyczące bólu. Jeśli lekarz jest doświadczony przeprowadzi badanie bardzo delikatnie.Posiew z kanału szyjki mam jałowy i o dziwo czekałam na niego 5 dni!!!!!robiłam w diagnostyce,ginekolog mój pobrał materiał.Obecnie z pęcherzem jest w miarę ok,chodź przy wprowadzaniu wziernika bolała mnie przednia część pochwy czyli tak od cewki moczowej.

Offline

 

#15 2010-10-18 13:14:13

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

Nadia, ja tez za dwa tygodnie...smile)) dokładnie 2 listopada i jestem załamana, bo mi się wyraźnie rozkręca pecherz. Pali niemiłosiernie. Zwiększyłam furagin i czekam. Boję się, że po zabiegu mi się pogorszy totalnie i nici z ciąży, a ja przy tych dolegliwościach wolę w ciąży nie być. Czy to g. da się w końcu wyleczyć???? Bo ginekolog mi mówił że mam dużo szcześcia (!), że udało mi się to "prawie" zwalczyć. no ale prawie robi różnicę, czyż nie??? Przed badaniem mam wziąć na noc przez 3 dni gynalgin, zrobić morfologię z OB i badanie moczu. W trakcie badania ma mi zrobić PRL. trzymaj się Nadia!

Offline

 

#16 2010-11-04 22:48:52

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

hej, no więc jestem po hsg. koszmar. dali mi niby ketonal dożylnie, ale i tak wszystko czułam. okazało się że są delikatne zrosty w jajowodach, ale kontrast je przepchnął. problemem jest jednak OB 40. Czy to może świadczyć o zapaleniu pęcherza? Morfologia prawidłowa, ogólne badanie moczu także....

Offline

 

#17 2010-11-04 23:00:48

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Offline

 

#18 2010-11-05 15:00:13

nadia
Użytkownik
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2007-04-17
Posty: 1061

Re: ZUM a starania o ciążę

więc ja też jestem po hsg(miałam we środę),u mnie to samo koszmar! OB 31  z tym, że ja mam alaangine sad(( ten nowy przyrząd na mnie nie pasował,spadł 2 razy i wygrzebali stary aparat schultza. darłam sie z bólu,krwawię do dziś,mój pęcherz tak oberwał że szok,moja cewka umiera sad
dostałam antybiotyk na 5 dni. słaby jakiś na maksa RULID 150MG.jajowody na szczęście drożne chodź wpuszczanie kontrastu było horrorem.Mi nie dali nic przeciwbólowego.

Offline

 

#19 2010-11-05 16:45:11

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

ano tak....horror i jeszcze ten pecherz. ja myślę, ze OB może takie być przy tym dziadostwie. Co do dopuszczenia do zabiegu: tak, dopuscili bo morfologia była ok. dali gynalgin na trzy dni przed no i uznali, że to od pęcherza.docent nie kazał się przejmować. ale  miało nie boleć, a bolało w cholerę. pęcherza nie czułam, tylko rozrywanie pochwy i rozpieranie kontrastem. ja też plamię do dziś, a wczoraj jeszcze krwawiłam.

Offline

 

#20 2010-11-05 19:39:54

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Jeju dziewczyny to co opowiadacie to jakiś koszmar sad
J amiałam badanie drożności jajowodów w VI.2009, ale u mnie to ni ebyło takie typowe HSG (pod RTG).
Ja miałam wpuszczany kontrast z soli fizjologicznej i pod kontrolą usg, lekarz obserwował na monitorze czy kontrast przepłynął do jamy otrzewnej. Ja co prawda tam za wiele nie widziałam, ale lekarz stwierdził wtedy że z prawej strony przeszedł od razu a z lewej za drugim podaniem. Ale mnie to badania praktycznie wcale nie bolało, czułam tylko rozpieranie, napięcie w podbrzuszu i oczywiscie ból w pochwie od wziernika i tego całego osprzętu. Po wszytskim dostałam na 3 dni Azytromycynę, ale u mnie krwawienia nie było żadnego.
Dobrze, że macie to już za sobą.....
Trzymajcie się kochane.

Offline

 

#21 2010-11-05 20:00:52

nadia
Użytkownik
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2007-04-17
Posty: 1061

Re: ZUM a starania o ciążę

dzięki loni smile no właśnie fajnie że miałaś przez usg ja niestety w tym cyklu nie mogę się starać bo było rtg poza tym czuję się fatalnie to i seks byłby katorgą. Niestety jestem przekonana że ten ból dużo ma wspólnego z pęcherzem, z ponapinanymi mięśniami,itd itp

Offline

 

#22 2010-11-05 23:20:44

Coccinella
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-12-29
Posty: 620

Re: ZUM a starania o ciążę

Nadia, nie wmawiajmy sobie tego ponapinania. ze mną na sali były 3 dziewczyny i wszystkie przeszły to strasznie. Choć one miały lepsze znieczulenie, nie wiem jakie, ale mi nie chcieli tego dać, po nie byłam niby na czczo - wypiłam herbatę (!). wiem, że różnie kobiety to czują, dużo zależy od progu bólu, ja mam niestety niski. był to koszmar ale trwało naprawdę krótko. mi zrobiono aż trzy zdjęcia, wiec mnie wymordowali, bo za pierwszym razem też nie dotarł kontrast do prawego jajnika. dopiero za trzecim.....lekarz mówił, że dlatego bolało ponad standardowo, bo się przepychały jajowody. zobaczymy co będzie dalej i czy warto było tak cierpieć. jestem rozbita do dziś i boję się o pęcherz, który jest wyraźnie podrażniony......dzięki za wsparcie dziewczyny:)

Offline

 

#23 2010-12-08 21:38:43

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Cocci, nadia jak się czujecie?
Mam nadzieję, ze traumatyczne przeżycia podczas HSG minęły i staranka o dzidzię idą pełną parą smile
Odezwijcie się kochane co u Was?

Offline

 

#24 2010-12-09 12:27:45

nadia
Użytkownik
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2007-04-17
Posty: 1061

Re: ZUM a starania o ciążę

Witajcie smile no my teraz czekamy na owoc naturalnych staranek smile ale jak dostane okres to idę już od razu podczas okresu na pierwszy monitoring i przygotowanie do inseminacji. Czuję się z pęcherz nawet nawet. Traumatyczne przeżycie związane z hsg to już przeszłość,chodź w tym cyklu podczas owulacji czułam dokładnie że mam jajowody i jajniki co nigdy mi sie nie zdarzyło a po stosunku czułam ból w podbrzuszu jak na okres więc to pewnie jeszcze wrażliwość po hsg.

Offline

 

#25 2010-12-09 13:50:14

loni
Użytkownik
Zarejestrowany: 2009-07-21
Posty: 1923

Re: ZUM a starania o ciążę

Offline

 

Stopka forum

Powered by PunBB
© Copyright 2002–2005 Rickard Andersson