Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
Pisałam już o tym leku trochę w wątku o urologu z Wrocławia - Lenartowskim, który mi to przepisał. Jest to lek z grupy antydepresantów (ma słabe działanie antydepresyjne),ale za to działa na przewodnictwo nerwowe i jest pomocny (mi pomógł bardzo) przy pęcherzu nadreaktywnym, albo nadreaktywności wypieracza itp. czyli w ogóle przy ciągłym parciu na pęcherz. Ja miałam takie parcie już prawie rok(mam ciągle bakterie i walczę z nimi, ale bezskutecznie), non stop biegałam do ubikacji co 15-20 min. A teraz jest lepiej o conajmniej połowę. Wydłużył mi się ten czas kiedy nie muszę siku i miałam jeszcze taki obolały ten pęcherz, a teraz już go tak nie czuję, więc on jak na mnie zadziałał naprawdę dobrze. Nawet mam wrażenie, że przeciwbólowo i właśnie tak trochę "uspokajająco" na pęcherz. Jego działanie odczuwa się niestety dopiero po 4-5 tygodni stosowania, ale za to jest bardzo tani (nawet nie 10 zł) i nie ma tych wszystkich skutków ubocznych co przy antydepresantach, typu ospałość itp. Jedynie lekkie wysuszenie śluzówek, ale to chyba tylko na początku. Wiem, że nie jest to rozwiązanie mojego problemu, bo bakterie nadal są i muszę je leczyć, ale te tabletki naprawdę przynoszą ulgę w cierpieniu. Mi np. pomógł o wiele bardziej niż Vesicare, chociaż ten też nadal biorę na noc, bo boję się odstawić. Namawiam wszystkich z takimi samymi samymi problemami, jak ja do wypróbowania go na sobie.
Offline
Redakcjo!
jeśli tylko ten Anafranil byłby dla Ciebie OK pod względem histaminogennym to namawiałabym Cię z całego serca, żebyś spróbowała. Wiem, że już zalatuje to wręcz jakąś reklamą, ale ja naprawdę jestem w stanie przysiąc, że wielu osobom z naszego forum przyniósłby ulgę. Jeśli nawet małą to przy naszych problemach to przecież zawsze coś...
Offline
Anafranil, mówisz? Zerknę. Ja biorę tę amitryptylinę, no i spuchłam jak bania (4,5 kg w 4 dni! Powiedzmy, że kg to sałatka, jedno jajko i masa serowa dietetyczna zamiast sernika - ale i tak 3 kg jak nic woda mi się zatrzymała. Na początku nie mogłam włożyć nogi w but), senność trochę mam oraz to wysuszanie. Ale prawdą jest, że działa trochę p/histaminowo i p/bólowo.
Offline
Ja pisałam już wiele razy o tym - biorę amitryptylinę, chociaż teraz już bardziej bo boję się odstawić, bo jak zdarza się że zapomnę to nic się nie dzieje. Na mnie rewelacyjnie pomogła przy ciągłym parciu - zaczęłam brać równo rok temu i po 6 miesiącach ciągłego parcia minuta w minutę dolegliwości znacznie zmalały, a potem było dalej coraz lepiej. Zadziałała po jakichś 2-3 tygodniach
Offline
Aa, i nie mam żadnych skutków ubocznych, typu senność itp. Jakbym brała cukierki, za to działające leczniczo:)
Offline
A mi ginekolog powiedział, że to nie dla mnie.
Offline
Nie dla Ciebie?A powód?
Offline
No ja jak szłam do niego to też mu wspomniałam właśnie o tej Amitryptylinie ze względu na te pozytywne opisy Amidali. Ale on powiedział, że spróbujemy tego i że myśli że chociaż mi trochę ulgę to powinno przynieść. No i rzeczywiście - kłopot nie miniął, ale ulga jest. Myślę, że one mają podobne działania, tylko Amitryptylina jest zdaje się lekiem starej generacji, a ten Lenartowski wydaje się być taki "światowy" facet i chyba chętnie próbuje nowszych rzeczy.
Offline
Powód taki, że bardzo rozsądnie podchodzę do swojej choroby i towarzyszących jej dolegliwościom, nie znajduje żadnego powiązania ich z czynnikiem psychicznym, więc nie ma sensu faszerować się tego typu lekami. Zobaczymy, może ma rację, ja w każdym razie jestem gotowa podjąć wiele terapii, także taką.
Offline
A kiedy Ci to powiedział?
Neurolog podszedł z rezerwą, powiedział, że nie ma doświadczeń z lekiem, a nie chce na mnie eksperymentować. Siedzę dalej na amitryptyliną.
Offline
Dwa razy już poruszałam ten temat na dwóch kolejnych wizytach, kilka miesięcy temu i niedawno, stanowisko dra było takie samo.
Offline
A niedawno to kiedy?
Offline
Wrocławianko!
Ale tu nie chodzi o działanie na psychikę. Chodzi o to, żeby trochę ulżyło, bo wtedy tak się nie odczuwa tego parcia. Mi to Lewartowski bardzo ostrożnie i przekonująco wytłumaczył - zaznaczając od razu, że nie chodzi mu o to, że jestem "psychiczna" i mam się leczyć "na głowę". Tylko, o to, że on działa na przewodnictwo nerwowe, a pęcherz jest najbardziej, albo jednym z najbardziej (już nie pamiętam) unerwionych organów w naszym ciele...
Redakcjo!
a ile czasu już jesteś na Ampitryptylinie? czujesz już coś? bo u mnie Anafranil zadziałał dokładnie po 4 tygodniach
Offline
13 dni. Czuję jego działanie p/bólowe, dość sympatycznie wspiera fentanyl. Zwłaszcza jakoś od dwóch dni, ale ja miałam wcześniej, cały marzec i kwiecień, sporo stresów, też mogłam mieć od tego mniej istotną reakcję.
Offline
Wrocławianko, popieram w 100% Darię. Mi lekarz powiedział dokładnie tak samo - że nie robi ze mnie osoby z depresją itp., ale że Amitryptylina działa właśnie też na PRZEWODNICTWO NERWOWE (czyli neurologiczne, nie psychiczne) i osłabia napięcie mięśni, więc w tym wypadku to nie chodzi o chorobę psychiczną, tylko właśnie działanie neurologiczne. A to zupełnie 2 różne rzeczy
Offline
Strasznie boicie się tego słowa - psychiczny - mam wrażenie że jest to często identyfikowane z chorobą psychiczną...
dlaczego? przecież nawet jeśli lekarze coś tam wam mówią, że do psychologa.... to nie oznacza, że wmawiają wam chorobę psychiczną!
Sama kiedyś też niesłusznie zostałam oceniona przez jedną lekarkę
dzisiaj leję już na to... i tyle
Jednak wiem, że można się nieźle zapetlić:
- długotrwałe dolegliwości, ból, dyskomfort ----------- powoduje rozdrażnienie, nerwowość, stres ---- i tu ten stres, ta niepewność, strach co będzie dalej, czy będzie lepiej, a jak będzie gorzej? --------------- nasilają dolegliwości które już są i mogą powodować inne...
do tego choroba lubi sobie dobierać do pary - brak kasy, konflikty w rodzinie, małżeństwie - I bomba stresowa gotowa!!!
pisze to na własnych obserwacjach, po prostu chciałabym wam napisać, że trzeba czasami wyluzować - nie trzeba gnać od razu do psychologa, ale się wyciszyć, przeanalizować pewne sytuacje, a niekiedy "zestresowany neurologiczne" organizm rozluźnić ewentualnie lekami... i nie brać tak do siebie tego słowa - psychiczny
-----------------------------------
np. ostatnio - coś mnie zaczęło telepać!
wkurzyłam się, bo mnie to dosłownie wkurzało... miałam wrażenie, że normalnie trzęsą mi się ręce, a to się działo jakby w środku... i tak w całym organizmie...
wyeliminowałam ciśnienie i serce, bo biorę na to leki, więc co... jak wpisałam w google - telepanie - to mi wychodziła tylko nerwica...
miałam trochę stresów, ale nie sądziłam, że aż takie wielkie, aby powodowało takie telepanie...
Kupiłam sobie Nervomix jakiś tam mix ziół, chciałam sprawdzić czy się trochę po tym rozluźnię... starałam się wyciszyć i zrelaksować...
w sumie po kilku dniach przeszło jak ręką odjął, już o tym zapomniałam
p.s
zresztą pewnie każdy z was przechodził jakieś ważne egzaminy: matura, obrona pracy, prawko... czyli występowały u niektórych takie zaburzenia jak - rozstrój żołądka, biegunka, częste latanie do kibelka i ogólnie człowiek był spięty jak struna, nie raz spocony - więc jak dla mnie w tym wypadku: stres, niepewność, strach te czynniki psychiczne wywołują neurologiczne...
no to sobie pofilozofowałam
Offline
Sonju, pewnie, że się boimy. Przynajmniej ja. A dlaczego?
1. Bo łatka "psychogenne", "psychosomatyczne" blokuje dostęp do diagnostyki i leczenia. Ja tak miałam. Przez 5 lat - PIĘĆ LAT, 60 miesięcy, prawie 2000 dni! - lekarze zrobili mi parę razy bakteryjny posiew moczu (a i tak źle), usg jamy brzusznej i w 3 roku choroby urodynamikę z zaleceniem, które rozwaliło mi mięśnie dna miednicy (których dysfunkcję lekarz sam zauważył w czasie badania). Wszystko przez tę łatkę. PIĘĆ lat daremnego bólu, zmarnowanej kariery naukowej, zawodowej, zmarnowanego życia osobistego jako efekt "kary" za łatkę psychola - za morderstwo dają czasem mniej!
2. Nie wiem jak Ty, ale ja z łatką psychicznej tracę prawo wykonywania zawodu. Którą to specjalizację robiłam 3 lata i średnio mi się uśmiecha ją utracić tylko dlatego, że jeden lekarz nie wie, jaki jest związek między zażyciem laktulozy a nasileniem bólu neuropatycznego w chorych miejscach, a drugi nie wie, czego są objawem "porażenia prawostronne" u osoby z HIT, które zaczynają się bólem oczu, błyskami i mroczkami przed oczami, okrutnym bólem głowy i nadwrażliwością na bodźce, a potem przechodzą w drętwienia do porażeń przy jednoczesnym palącym bólu - od prawego oka, przez prawą część twarzy, prawą rękę od dłoni w górę i prawą nogę od palców stóp w górę. Uwaga: jak ktoś wie, proszę nie pisać, niech się pan lekarz medycyny pozastanawia jeszcze...
PS. A mnie wycisza pisanie. Mogę te emocje rozładować w piosence albo w książce .
Offline
Karolino - wizyta w lutym lub na początku marca (mogę sprawdzić dokładnie), a czemu pytasz?
Moje słowa chyba zostały źle odebrane. Chodziło o to, że dr nie widzi u mnie problemu o takim podłożu w związku z tym nie ma sensu się faszerować tak obciążającymi lekami (umówmy się, że witamina C to to nie jest ), co sama ja zaproponowałam, tak jak wcześniej napisałam. Moja propozycja oczywiście związana była z tym, że Amitryptylina i jej podobne zostały przez kilka osób ocenione i opisane jako przydatne/przynoszące ulgę. I w związku z tym, że nie uważam psychiatry/psychologa czy psychotropów (czy innych psychocośtam) za rzeczy z góry złe czy godzące w cokolwiek sama zapytałam lekarza czy nie uważa, że byłyby dla mnie dobre, wobec czego on wyraził opinię, że raczej nie widzi zastosowania w tym przypadku. I tylko tyle.
Offline
Rozumiem ciebie, tylko wydaje mi się, że taką "łatkę" to trzeba mieć chyba udokumentowaną/ mieć jakaś chorobę... zdiagnozowaną przez psychiatrę... specem w tych sprawach nie jestem, więc tak sobie wnioskuję.
Mówiąc o stresie, nerwicy, czy nawet lekkiej depresji to przypuszczam, że niejeden śmiertelnik się z tym zmaga (pewnie nie raz nie wie), a raczej z problemami, które tak dają czadu, że człowiek ma czasami dość... - i tego raczej nie powinniśmy się wstydzić!
Offline
Offline
Wrocławianko, hm, obawiam się, że od miesiąca pan lekarz ma nieco inne podejście do tych spraw... Ciekawe, co Tobie powie, bo ja słyszałam i czytałam skargi, że... no, że nie tylko mnie się obrywa za rzekome wymyślanie choroby... powiedzmy eufemistycznie. Wszystkie z ostatnich mniej więcej 2 miesięcy.
Sonja, ale stres jest normalny. Tyle że prawie nikt nigdy nie kieruje pacjenta ze słowami "choroba pani/panu daje mocno w kość, walczymy o zdrowie w aspekcie fizycznym, ale musimy też panią/pana zregeerować psychicznie, w końcu taka dawka stresu to nie kaszka z mlekiem". Nie, nas się kieruje ze złością i słowami "pan/pani sobie wmawia chorobę, nie ma takich objawów, niech pan/pani sobie nie wymyśla, nie wyszukuje dolegliwości". W sumie to dość pyszałkowate podejście, bo co taki lekarz sugeruje? Że ja do niego przychodzę, żeby mu czule w oczęta spojrzeć? Nawet temu mojemu ekslekarzowi napisałam z rozżaleniem, czy naprawdę ma o mnie tak niskie mniemanie, żeby nie wziąć pod uwagę, że gdybym chciała sobie wymyślić chorobę po to, żeby uzyskać jego wsparcie, życzliwość, zainteresowanie, to wymyśliłabym inteligentniej coś, co wymaga częstych spotkań, ale mnie tak nie obciąża fizycznie i finansowo?
Czy lekarzom naprawdę wydaje się, że ja nie mam lepszych zajęć od latania do każdego, najbardziej zasyfionego publicznego kibla, że wpychanie mi cystoskopu w cewkę to rodzaj zaspokajania moich dewiacji seksualnych ?
Offline
Offline
Offline
Przejrzyj sobie wątki poświęcone temu panu w serwisach/forach dotyczących lekarzy.
To dobrze, że jest tak, jak mówisz. Ale radzę Ci nie przyznawać się do znajomości ze mną i serwisem pecherz.pl .
Offline
Chyba żartujesz? Już dawno mówiłam doktorowi, że gdyby nie Ty i nie serwis, to pewnie bym nie znalazła ani jego ani wielu innych dobrych pomysłów i dalej bym się bujała z płaczem i antybiotykami.
Offline