Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
hej dzis moja depresja wywolana ta choroba znacznie sie poglebila, za duzo zlego sie wydarzylo ostatnimi czsy, mam dosc.strasznie dziwne uczucie brac to ostateczne rozwiazanie pod uwage juz calkiem powaznie.chce walczyc ale naprawd kiepsko zemna
Offline
Sky ja wiem, ze jakby Ci napisała osoba zdrowa, zebyś się nie przejmował, to pewnie byś sie wkurzył, ale to pisze ja, tez chora i tez cierpiaca. Ty masz jeszcze szanse ze to wszystko od bakterii i nadejda lepsze czasy, musisz się tylko uzbroić w cierpliwośc (wiem ze to trudne), ale my z ic, wiemy ze lepiej wcale być nie musi i trzeba to jakoś pokonac i starać się życ w miare normalnie. ten zły nastrój przejdzie, tylko mu sie nie poddawaj.
Offline
A chcesz napisać, co się wydarzyło? Wiem, że to brzmi głupio, ale może chcesz to z siebie wyrzucić? PS. Ja też patrzę, z którego mostu najefektowniej...
Offline
ja sobie jezdzilem dzis i patrzylem na drzewa ale boje sie ze nietrafie
ps z troche napisze bo teraz trudno
Ostatnio edytowany przez Sky (2006-10-20 17:03:40)
Offline
jedna decyzja 3 lata temu ktora wydawala sie byc poczatkiem najwiekszego szczescia mojego zycia,wygladalo na spelnienie marzen i pozornie tak bylo myslalem ze to jest czyste prawdziwe wyjatkowe, dalem calego siebie,pomagalem opiekowalem dawalem co moglem niepatrzac na siebie kompletnie nic w zamian nieoczekiwalem do momenty zachorowania chcialem tylko zeby byla tylko to chcialem w zamian nic pozatym, ostalem wrednosc,oszustwo,wyzysk,rzerowanie na nieszczesciu.niedawno dotarlo do mnie ze to wszystko nietak, to od poczatku byla gra,klamstwa,wyzysk zakamuflowane slodkim usmiechem i moja mysla ze ona w sobie zla niemoze miec ta zagubiona osobka a to byla doskonala przykrywka,za dobroc dostalem oszustwo,znioslbym to ale dostalem taze chorobe ktora stala sie moim koszmarem, w dodatku przez ostatnie 8 miesiecy prawdopodobnie bylem leczony nie na to co trzeba, i niechodzi o bakterie bo to osobna kwestia.mam naprawde masakryczna depresje i nie taka udawana ze mi smutno, naprawde cholernie dziwne uczucie myslec na powaznie o tej ostaatniej rzeczy.oczywisie wie przez babe* niema sensu ale to nietak, dostalem wielokrotnego kopa,zostalem sam cos co mialo byc spelnieniem marzen bylo oszustwem,za dobroc dostalem chorobe,swiety niebylem ale wszystko krecilo sie wokol niej, za cos co mialobyc piekne dostalem koszmar,mi to wszystko poprostu w glowie sie niemiesci, ja mam dosc tego wszystkiego niewierze ze to sie dzieje naprawde nprawde dziwne uczucie tylko niemoge sobie wyobrazic jak to moze byc tak zniknac poprostu wylaczyc siebie,dziwne najgorsze ze mysli sa coraz czestsze i powazniejsze, cos mnie jeszcze trzyma mam nadzieje ze ktos na gorze trzyma mnie jednak za renke.
*na ledniejsze okreslenie niezasluguje
sorki za zamieszanie, wiem, kazdy tu cierpi i przepraszam ze zawracam glowe ale naprawde mi niewiele brakuje mimo ze powinienem byc "wojownikiem" i walczyc do konca bo stawka jest niezwykle wysoka
edit a pozatym wyszlo ze jestem egoista i jej niewidzialem, jej problemow heh, pewnie jestem wlasnie taki
Ostatnio edytowany przez Sky (2006-10-20 17:51:03)
Offline
Cokolwiek Ci odpiszę, i tak wypadnie to blado. Mniej więcej wiem, co czujesz. Mniej więcej, bo mój związek był krótki, pan się szybko zmył, bo przecież ja to przez swoją chorobę jestem do d... jako kobieta. Oczywiście to był wykręt, naprawdę chodziło o jakąś babę na boku i - mówiąc eufemistycznie - brak wspólnych zapatrywań na przyszłość. Ale smutno mi, jak sobie patrzę na moje koleżanki: mężowie, którzy są przy nich w trudnych chwilach, dzieci lub plany, wspólny dom, rozwój zawodowy... A ja co mam? Wiedzę na temat zagranicznych leków, umiejętność cewnikowania godną co najmniej pielęgniarki... Pokopane to wszystko... Nie przepraszaj, bo po to jest to forum.
Offline
wiem co czujesz i to strasznie przykre:( napewno przeczytalas wypowiedz na kafeteri w ktorej dziewczyba pisze ze szefowie firmy w ktorej pracuje postanowili zasponsorowac leczenie, obcy ludzie czasem maja wiecej serca niz te pozornie najblizsze.boli to cholernie gdy taka oosoba jeszcze dokopie bo choroby nikt sobie niewybral:(
edit zeby bylo fajniej pol roku przed zachorowaniem zapytala" ale niezostwilbys mnie gdybym zachorowala?" odpowiedzialem ze napewno nie:(
Ostatnio edytowany przez Sky (2006-10-20 18:52:25)
Offline
Czytałam. I brzmi to dla mnie kosmicznie. Ja straciłam możliwość zawodowego i naukowego rozwoju z powodu choroby. Przestałam być potrzebna, wypadłam z obiegu. Ja z powodu choroby straciłam w zasadzie prawo do pracy w zawodzie, który uwielbiałam. To też boli.
PS. Proponuję przenieść nasze żale do osobnego wątku w poczekalni. Pewnie nie tylko my dwoje mamy doła, niech inni też się wyżalą...
Offline
ok przeniesc bo taki temat jest potrzebny, jak najbardziej wspolczuje Karolino bo niedosc ze choroba strasznie destrukcyjnie wplywa na psychike to jeszcze traci sie "rzeczy" ktore sie wrecz kochalo a to dodatkowo niszczy czlowieka:(
Ostatnio edytowany przez Sky (2006-10-20 19:02:09)
Offline
no i troszke sie pozbieralem ale posluzylem w domu za piorunochron a wcale niezawinilem ale najlepiej wyladowac sie na kims kto ledwo sie trzyma i jest ze mna jeszcze gorzej jak wczoraj juz naprawde niedaje rady:(
Offline
Taaak...
Offline
Jako - "brzmi znajomo". Przepraszam, ale nie mam siły na bardziej składne wypowiedzi...
Offline
Nieszkodzi Karolino,to w zupelnosci wystarczy,sam niewiem co napisac ale uczucie jest to okropne i wspolczuje ze takze doswiadczasz takich rzeczy:(
Offline
wczoraj czytalam na stronie maerykanskiej, ze najgorsze jest to ze tej choroby nie widac. i cos wtym jest, bo nie widac tego ze cierpimy, i mnie najbardziej wkurza, jak ludzie mi gadaja: "weź sie w garśc i przestan ciagle latac po lekarzach i wymyslac sobie choroby" i kase wydawac. Pwenie ze wolałabym coś sobie kupić zamiast wydawac pieniądze na badania i leki, ale nasza służba zdrowia jest jaka jest i nic nie poradze, a takie uwagi wywołuja u mnie stany od wscikłości do przykrości albo odwrotnie. No bo jak bym powiedziała ze mam raka....
Offline
No i właśnie pije drinka z sokiem grejfrutowym, którego mi absolutnie nie wolno, tym bardziej ze boli mnie pęcherz, ale musze sie znieczulić
Offline
moge jeszcze napisac o jednej sprawie związanej z choroba. jak nie wiedzialam co mi jest, to sie strasznie wsciekałam, bo wiedziałam ze coś jest nie tak, ale wyniki były ok, wiec wymyslam, i w końcu jak mam diagnoze to mi ulzyło, co prawda jest ona straszna, ale przynajmniej wiem czego mam sie trzymac i jak sobie z tym radzic, a to już coś
Offline
To prawda. Ja to nawet miałam (miewam chyba nadal) takie stany, że chciałam, żeby wyszedł mi w badaniach rak, bo wtedy przestano by mnie uważać za rozhisteryzowaną hipochondryczkę (to cytat) i dostałabym wreszcie morfinę, żeby przestało tak niewyobrażalnie boleć
Sky, nie wiedziałam, że przy szczepionce nie wolno alkoholu...
Offline
Mi jest bardzo ciężko, kiedy musze udowadniac (tak udowadniac), ze jestem chora i to bardzo boli. To co dzisiaj napisałam to reakcja z dzisiejszego dnia. po prostu, usłyszałam ze mam wreszcie przestac robic te wszyskie badania, bo mogłabym za to kupic sobie płaszcz, np.
I co ja mam mówic w takiej chwili, to ze jakoś wygladam, i jestem młoda ( hi, hi), to nie znaczy ze mnie nie boli i nie jestem chora. Moja mama chora na raka lepiej sie trzyma niż ja. zarówno psychicznie , jak i fizycznie. Ma o wiele wiecej energii ode mnie. Na szczescie mam wsparcie w męzu, mam nadzieje ze starczy mu sił na długo, bo moze byc gorzej. Ale dobijaja mnie takie teksty, ze mam przestac sobie wymyslac. jak mówię ze mam ic, to nawet lekarze nie reaguja, bo nie iwedza o co chodzi, tzn. robia mine ze niby wiedza, ale ja widze ze nie, a co dopiero zwykli ludzie, chyba ze nazwac to inaczej taka marskością pecherza. Moze to przemówi im do wyobraźni.
Offline
Mi na Inzynierskiej powiedziano, że jak się szykuje jakas większa imreza:) to nalezy pominąć dawkę, którą miało się przyjąć danego dnia, a przyjąc ją następnego.
Skąd ja to wszystko znam, raz nawet usłyszałam w domu, żebym dała spokój bo widocznie nie jest ze mna tak źle skoro wychodzę z domu i np spotykam ze znajomymi. Normalnie ręce mi opadły, to ja wg. nich powinnam w domu siedzieć i konać, bo inaczej wszystko jest ok, bo wlasnie nic po mnie nie widać.
Offline
tak bo jak byś konała, to przynajmniej byłoby widac ze jestes chora...
ale jak ja konałam to tylko mój mąż sie przejmował i moje dzieci
Offline
Jedna pani podpowiedziała mi ripostę na takie "nie widać/nie wyglądasz, że chorujesz" - "Bo ja nie choruję na wygląd". Tylko że to niczego nie zmienia. Ja do dzisiaj słyszę, że mój ból jest psychosomatyczny i sobie wmawiam, że potrzebuję chodzić tyle do toalety.
Aga, powtarzam się do znudzenia - ale jak Tobie dobrze, że masz wsparcie w mężu. Jakiego Ty masz kochanego męża .
Offline
wsparcie od bliskiej osoby jest niewyobrazalnie pomocne i tak cenne ze nawet niemozna tego wyrazic.masz ogromne szczescie Aga ze przy Tobie jest kyos kto kocha naprawde.ja mialem o tyle pecha ze mialek kogos kogo kochalem wlasnie tak bez wzgledu na nic, przez ta osobe zachorowalem a ona mnie zostawila przez chorobe w dodatku w bardzo niemily(bardzo delikatne okreslenie)sposob wiec dostalem podwojnie:(a do tego pokazywala mi tak jakbym jej straszna krzywde robil tym ze zachorowalem i mialem se niewkrecac i byla wieksza afera ze jÄ… zatoki przez dwa dni pobolewaly,zaj....e* uczucie.
*przpraszam ale to nielatwe
Ostatnio edytowany przez Sky (2006-10-22 13:25:49)
Offline
wlasnie widzialem niedoszlych tesciow, fajne miny mieli,to tez mile niesamowicie,fajnie takze bylo poczuc te wredne spojrzenia ale dobrze wiedziec ze jestem ten niedobry a podobno tak bardzo mnie lubili...
Offline