Forum portalu pecherz.pl

Pierwszy post został usunięty, bo był w cudzym wątku, a teraz masz swój i tu będziemy zajmować się Tobą. A w sumie co Ci teraz najbardziej doskwiera?
Niestety, plany ciążowe na razie musisz odłożyć ad acta. Ale dobrze, że byłaś uparta i wykryłaś problem przed zajściem, bo dziecku ureaplasma mogłaby zaszkodzić (nawet przy porodzie).

Włącz sobie kwasy omega - najlepiej z oleju lnianego, rokitnikowego lub z wiesiołka, zregenerują Ci nerwy i śluzówkę (na pewno masz uszkodzone).

Nie pij tyle kwaśnego, bo ureaplazmie to aż takiej różnicy nie robi, a drażnisz sobie śluzówkę. Nie pij aż tyle, bo zaburzasz gospodarkę elektrolitową i obciążasz nerki - 1,5 - 2 l wystarczą. Po co dostajesz globulki z jodem, masz problemy z tarczycą?

No i słuszny. Tylko przydałoby się robić badania równolegle, z cewki i szyjki.

A gdy już miałam wynik, że to ureaplasma, poczytałam o niej na internecie, dotarłam do wielu informacji odnośnie objawów i wtedy powiązałam problemy gin. z zapaleniem cewki i pęcherza. Ale już było za późno, leczenie wdrożyłam i na razie chcę je dokończyć. Cały czas mam nadzieję, że mi to przejdzie.

Też się w pewnym sensie cieszę, że wiem co mi siedzi w tym biednym pęcherzu. Teraz trzeba to paskudztwo wytępić. A swoją drogą, przeczytałam u Was na portalu, że problemy z pęcherzem mogą mieć także podłoże hormonalne. We wrześniu w zeszłym roku leżałam w szpitalu na ginekologii, miałam straszne krwawienia. Okazało się, że to była hiperprolaktynemia-bardzo wysoka. Dostałam na to bromokryptynę. Brałam ją do końca grudnia. W styczniu (pod koniec miesiąca) zrobiłam badanie kontrolne prolaktyny. Wyszła mi jak najbardziej w porządku. Z tym, że wiem skąd miałam tą hiperprolaktynemię.. Po badaniu rezonansem magnetycznym wyszły mi dwa guzki na przysadce mózgowej i właśnie przez to mam problemy z prolaktyną. Przysadka mózgowa podczas ucisku m.in. wydziela większe ilości tego hormonu. Teraz zastanawiam się, czy to może mieć jakieś znaczenie dla pęcherza. Na razie kupiłam już sobie len mielony na początek i zaczynam reperowanie śluzówki pęcherza.

Przepraszam, że nie pisałam wcześniej ale chciałam odczekać, żeby nie zapeszyć. Trochę się wyjaśniło. Zacznę od tego, że unidox zdecydowałam się brać dłużej - 3 tygodnie, a nie 2. Brałam aż skończę wszystkie tabletki z opakowania. Jakież było moje zdziwienie, że w połowie tego trzeciego tygodnia coś było jakby lepiej. Nie boli mnie już w krzyżu i w nerkach. Czuję jeszcze w pęcherzu lekki ucisk i pieczenie w cewce. Ale w porównaniu do tego, jak cierpiałam wcześniej to jest naprawdę dużo, dużo lepiej. 01.03.2011 byłam też u urologa, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wypytał mnie o wszystko; przysadkę, prolaktynę, problemy ginekologiczne, obejrzał wszystkie wyniki badań i... jakież było moje zdziwienie, że w ramach NFZ wypisał mi skierowanie na wymaz z cewki (kontrolnie po antybiotyku). Mówił o neurogennym pęcherzu, o wpływie prolaktyny na problemy układu moczowego itp. Niestety poinformował mnie też, że problemy pęcherzowe mogą wracać dlatego ważne jest, żeby to bardzo dokładnie leczyć. W przyszłym tygodniu mam wyniki kontrolnego wymazu. Zarejestrowałam się na kolejną wizytę do tego doktora i termin dostałam bardzo krótki - na za tydzień. Powróciła mi wiara, że może uda mi się całkowicie wyleczyć. A co ważne, jak na razie nie mam żadnych plamień przed nadchodzącą miesiączką. Pierwszy raz od przeszło roku mogę wyjść z domu i nie zwijać się z bólu pęcherza. Dalej piję len - w postaci takiego glutka ciągnącego się :-) Będę Was informować na bieżąco, czy to nie jest tylko chwilowa poprawa i czy problemy nie wracają.

Najpierw zaczęło się od lekkiego szczypania w cewce, a w miarę leczenia (nieskutecznego) zapalenie przenosiło mi się coraz wyżej. Dostałam bóli pęcherza (miałam wrażenie, że mi pęcherz rozerwie a sikałam np pół godziny wcześniej), pojawiły się bóle i kłucie w nerkach, jakby puchnięcie nerek (opisywałam to w moich postach w tym wątku) oraz bóle pleców. Z tymi bólami krzyża to czułam się, jakbym miała chyba reumatyzm, nie mogłam się porządnie wyprostować. Zdiagnozowałam przez wymaz z cewki. Robiłam wtedy badanie na wszystkie paskudy, które tylko były w pakiecie w laboratorium. Ale jeszcze przed zrobieniem wymazu, jakiś miesiąc wcześniej brałam sumamed, który mi nie pomógł (też podejrzewałam chlamydię u siebie). Dopiero ten unidox zadziałał, 3 tygodnie po 2 tabletki (1 rano, druga do kolacji). Do tego w ciągu dnia 1xlacibios, żeby nie było grzybicy. I odpukać jak na razie jest naprawdę lepiej. A co ważne, czego nie napisałam wcześniej, ten nowy urolog kazał przyjść mojemu partnerowi do siebie, on też ma być zbadany (powinien zrobić sobie posiew nasienia lub wymaz z cewki). Leczył się razem ze mną unidoxem, ale podobno u mężczyzn te bakterie mogą jakoś "przezimować" w sterczy chyba i pomimo antybiotyku dalej zarażają partnerki.

Mnie to tak ścięło po sumamedzie (2x 1 tabl 500 mg naraz), że traciłam przytomność, zaczęła mnie boleć głowa i odlatywałam, czułam tylko mrowienie w nerkach i jakby w plecach. Ale na następny dzień nie było poprawy, i tak 3 dawki przeszłam bez rezultatów. Możliwe, że ta moja ureaplasma nie reagowała na azytromycynę (sumamed), a dopiero po kilkunastu dawkach doxycykliny z unidoxu coś ją ruszyło. Mojemu partnerowi nic rzeczywiście nie dolegało, ale i tak kazałam mu łykać to, co ja :-) Podejrzewam, że gdybym w zeszłym roku zrobiła wymazy ion również to nie męczyłabym się tak strasznie.