Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
Mam problemy z pęcherzem. Różnie to bywa ile moge wytrzymać bez załetwienia potrzeby. Często co godzina, rzadziej co 2. Trudno jeśli chodzi o co 3 godziny a czasem wychodzi że co chwila. Żeby ograniczać potrzebę chodzenia do toalety, mogę ograniczyć picie.
Czy ktoś ma jakiś pomysł jaką pracę mógłbym sobie znaleźć?
Offline
Nie napisałem że jak ograniczam napoje to znowu suche w gardle może być.
Offline
A czy Twoja praca naprawdę nie zezwala na częste chodzenie do wc, czy to tylko kręcenie nosem szefa?
Najlepiej wykonywać pracę zdalną albo taką, gdzie nie musisz być non stop na stanowisku, ale nie każde kwalifikacje pozwalają taką wykonywać.
Offline
Ja się w ogóle nie powinienem wypowiadać bo mam szczęście w nieszczęściu, znośną robotę i nikt nic nie mówi że kursuje sobie między toaletą a komputerem znacznie częściej niż inni. Ale jakbym ją stracił też byłbym w kropce. Jak w ogóle szukać? Czy mówić na początku rozmowy że hydraulika nawala czy nie?
wszelkiej maści prace biurowe: wprowadzanie danych, prowadzenie korespondencji itd. - może callcenter? A może cieciowanie??? Jeśli pójdziesz do ochrony i trafisz dobry obiekt to możesz się labować. U nas np. w firmie siedzą jeno na recepcji, raz na jakiś czas podbija czujniki i wsio. Sam pracowalem w ochronie przez pełne trzy miesiące parę lat temu (dzięki Bogu nie musiałem nosić munduru) i wiele mogę powiedzieć na ten temat. Kluczowe słowo jednak to OBIEKT. Ludzie tam tępi i głupi, kasa marna - ale co sobie poczytasz, to se poczytasz, naturalnie nie sugeruje żadnych stanowisk na sklepie, w ruchu - jeno recepcja, klucze, komputerek, lista. Albo jakoś "na budzie" - choć tam to z toaletą krucho?
Rozumiem twój ból. Wiele zależy od wykształcenia i predyspozycji. To chyba sporo zależy od pracodawcy - a wiadomo, trzeba kosić hajs.
Nie wiem jak tam użytkownicy - ja to bym z chęcią posłuchał co kto robi, to zawsze nadzieja jakaś i inspiracja. Ja od lat marnuje swoją młodość prowadząc korespondencje z analfabetami. Placa marna (choć to zależy od oczekiwań), perspektywy awansu małospektakularne... I tyle. Niemniej innej pracy sobie nie wyobrażam - fizyczna odpada, zginanie się, schylanie, trząchanie - to nie jest dobre. Podpinam się więc pod post wyżej: BIUROWA. Albo nie wiem - może jak ktoś wkręci do jakiegoś sklepiku - zoologiczny, kwiaciarnia?
Offline
Ok tylko że ja jestem studentem ze studiów nie zrezygnuje narazie więc chodziło taką na wakację tylko. Dzięki za odpowiedź.
Offline
Poszukaj pracy związanej z pracą którą planujesz po studiach.
Offline
GS, callcenter to zabójstwo dla takich jak my. Non stop na słuchawce, komputer zlicza Ci nawet przerwy w połączeniach i czas trwania rozmów. Zapomnij .
Kwiaciarnia itd. - tu może być problem braku kontaktu z klientem, kiedy jesteś w wc, i nieprzychylność szefów. Praca biurowa na linii klienta takoż.
Poza tym - zależy od stanu zdrowia. W zaawansowanych przypadkach, kiedy nie wiesz, ile będziesz na chodzie i w jakich godzinach/miesiącach, niestety, tylko prace zadaniowe, i to takie rozliczane efektem, a nie etapami i czasem pracy nad każdym z zadań.
Offline
...zależny jaki callcenter, zależny jaka kwiaciarnia. Ogólnie wiele zależy od zadomowienia się. Nie można się zniechęcać tak na starcie - bo prawda jest taka ze cośtam jest - z tym że dojście don może być trudne.
aha:
A to na wakacje chodziło... panie to trza mówić a nie! Zresztą ja cale studia pracowałem... na dobre mi to wyszło.
Bida jak się sika co chwile, renta żadna nie przysługuje a roboty nie można znaleźć - szczerze mówiąc cholernie się tego boję, co niestety nie przekłada się na rzetelność wykonywania mojej własnej pracy... więc tutaj muszę upomnieć sam siebie.
Ja mimo ze mnie szlag trafia za ten miesiąc łącznie z jutrem będę mieć 230 godzin przepracowanych. Puki można trzeba trzepać hajs, odkładać. My musimy być przezorni.
Jestem ciekawy koncepcji innych.
Jak słucham o tych zleceniach to wiem ze bawiąc się w księgową można trochę zarobić, ja w tym roku za rozliczenie PITA i porobienie kopii płaciłem bodaj 20 zl, ale w latach ubiegłych u innej babki już 50. Jak ktoś umie liczyć numerki to można w okresie wiosennym trochę przyciąć. Ja dostałem za net zwrot 660. Inne ulgi przecież tez są - tak wiec się opłaca. Jak studiujesz to możesz bawić się w korki.
z tym ze zlecenia to kasa epizodyczna... a nic tak nie uspokaja jak pewna pozorna stałość.
Offline
GS, nieprawda, że nie przysługuje. Renta przysługuje na zdolność/niezdolność wykonywania pracy w jej warunkach normalnych (nie specjalnych), a nie na dolegliwość. Jak wykażesz, to i na naderwane ucho dostaniesz rentę - i to akurat przykład prof. Zdrojowego, który mi mówił 7 lat temu, jak to funkcjonuje. I, paradoksalnie, pęcherz jest jednym z wdzięczniejszych powodów, bo mało którą pracę można wykonywać, latając stale do wc, a i przekwalifikować się trudno z tego samego powodu.
Offline
...tak ale konwersowaliśmy o tym i odniosłem wrzenie ze diabelnie ciężko będzie mi udowodnić (!!!) ze mnie szlag trafia. Ja jak mnie wywala do pierwsze co robię jadę na Ciołka po zasiłek, tam się chyba ubezpieczenie bierze (?), a potem zaczynam starania o rentę i równolegle będę zarywał noce w poszukiwaniu jakiejś pracki. Co patrze po tych ofertach pracy... to syf, kiła i mogiła.
Dziś tak mnie cisnęło że mógłbym co pół godziny latać. Mordęga. Nie wiem jakby było w innych warunkach, a jeszcze wdrażanie się w nowe obowiązki... czarno to widzę.
No ale pewnie siÄ™ da.
co do pierwotnej myśli tematu (zanim user powiedział o co mu chodzi)... a może jakaś działalność internetowa? Sklep? Allegro? Kurcze, rodzi się tylko pytanie co sprzedawać? A tego to nikt nam nie powie. Taka działalność to wręcz idealna - jeno trzeba na pocztę podjechać. A tak - to spokojnie.
Offline
Wiem, tylko tak uczulam Cię, żebyś nie rezygnował, nie dał się zbyć. A i z pocztą można obejść, bo jest usługa firmowa poczta, w której ustala się, kiedy kurier podjeżdża. Droga, ale jeśli obroty byłyby duże, to warto ją wykupić. Sprzedawać można też usługi. Albo licencje niewyłączne na coś (np. skrypt, kopie czegoś).
Offline
Ano, choć choroba często przeszkadza w kreatywnym myśleniu. Zawsze ciężko wstrzelić się z czymś nowym, czy też się przebranżowić. Ja będę walczył o tę rentę jakby co - bo jak tak patrze na moje życie to są to miejscami wyczyny na poziomie himalaisty i udawanie że wszystko jest OK. Co mnie szokuje - to udawanie idzie mi dobrze, tak że wiele osób nie wie że choruje... a jak się człowiek nie użala to przynajmniej nie jest upierdliwy.
Niemniej praca to ważna rzecz. Koszta leczenia są jakie są. Opłaty, rozrywki i zaskórniaki - skąd na to brać?
Teraz oglądam już drugą serie dokumentów o średniowieczu (a że męczę Mgły Avalonu wszystko się potęguje), niby nihil novi - ale człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę jak bardzo nienormalnym staje się nasze życie.
Nie mówię żeby ludzie średniowiecza byli normalni - co to to nie, ale ta ciągłą pogoń za wszystkim i donikąd, ta ciągła gra pozorów. Ja wysiadłem już dawno z tego tramwaju. Nawet ta głupia emerytura - cholera, to w zasadzie chyba faktycznie jest tak że tak jak dziećmi opiekują się rodzice, rodzicami winny opiekować się potem dzieci/familia. Niby może przyprawiać o zgrzytanie zębów - niemniej sens w tym jest. Niby żyjemy w społeczeństwie, ale jego sens się zatraca.
Mnie to już wiele rzeczy nuży.
Najgorsze że przy tej całej gamie różnorakich szczegółów i szczególików ogólne schematy są takie same - i wszystko to takie cholernie wtórne jest.
Wczoraj oglądałem audycje UFO Oni Już Tu Są z youtubea i dowiedziałem się że w kreskówce The Simpsons Iluminacji regularnie zamieszczają sugestie co będzie dziać się na ziemi, że na ciemniej stronie księżyca mają swoje bazy naziśći a w głębi pustej ziemi żyją draco-reptilianie. Po tym wszystkim mam ochotę przytulić Kotarbińskiego i wielbić na klęczkach Lema. Gorzej jak Radio Maryja jeśli mam być szczery i co gorsza wszystko na poważnie!
Offline
GS87 - mądrze i ciekawie piszesz. Też napiszę , że jesteś bardziej zaradny w pracy niż ja. Ja coraz bardziej się boję , że nie poradzę sobie z tym częstym sikaniem w pracy . Bo zamiast lepiej jest gorzej - a w pracy więcej pracy ( kolejki klientów)
Offline
Może nie jestem zaradny, może mam farta że niepoważne zajęcie które sprowadza się do wysiedzenia iluś tam godzin dziennie klepiąc w klawiaturę?
Ja jestem przede wszystkim skąpy i dziele wydatki na które trzeba przymknąć oko (np. buty - jak się ma stopę rozmiar 50/49.5 to cena nie gra roli) i takie których robić nie warto: zbędne gadżety, odzież której tak de facto nie trzeba, czy nowy sprzęt - po co kiedy można jeszcze posłużyć się starym (ostatnio ku swemu zdziwieniu naprawiłem głośniki które już spisałem na straty - i to śrubokrętem). Grunt to nie gromadzić przedmiotów.
Tak więc więcej w tym szczęścia niż jakiegoś wpływu mej osoby. Szczęście w nieszczęściu wręcz. Teraz też kroją mi się wydatki - w tym roku odłożyłem chyba z 1000 złotych a reszta mi idzie w cholerę bądź jeszcze pójdzie w diabły. Do kitu.
Niemniej trzeba szukać, bo jak się siądzie i wyjdzie założenia że NIE, to nic pójdzie do przodu. Zależy jeszcze czego chcemy - bo z takimi problemami jak mamy to może się wiele odechciewać. Ale to już wiadomo - wszystko zależy od mentalności.
Offline
...no a ja w ramach anegdoty wspomnę że parę miesięcy temu miałem kare dzięki móntrej kierofnicze za wychodzenie do toalety. Kurwa przebrzydla juz nie pracuje.
Ale.... czemu nikt przez tyle czasu nic tu nie napisał? Aż się zalogowałem co by oburzenie zaznaczyć.
Offline
GS, bez wulgaryzmów, proszę.
Nie pracuje w zwiÄ…zku z mobbingiem?
Offline
GS87, a jak sobie radzisz tak na co dzień?
Offline
Nie będę mówił ani dokładnie - ani niedokładnie, bo nie jest to miejsce na takie rozmowy, a skala problemu była znacznie szersza. Powiem tylko to co mówiłem wcześniej i co wynika z mojej filozofii życiowej: bierność jest najgorsza. (prawdę mówiąc troszkę mnie zaszokowała ta eksplozja zainteresowania). Na marginesie dodam że nie prawo pracy się liczy a gwałt i łamanie systemu. A wiec odważnie i byle z głową. Wybaczcie - ale to nie Uwaga TVN.
U mnie nie spostrzegam zmian, ledwo daję radę - wychodzę oddać mocz co godzinę, ale najchętniej chodziłbym co 10-20 minut. Mordęga. Nie mogę usiedzieć na tyłku. W tamtym miesiącu przepracowałem grubo ponad 250 godzin, w tym podobnie. Gromadzę kapitał na czarną godzinę. Z tym ze ja nie widzę sensu w takim życiu.
Leczenie jest drogie - nie przynosi efektów (strata czasu, strata pieniędzy). Sytuacja jest patowa. Ja nic nowego nie próbowałem - czuje że są dni gorsze i nieco lepsze.Gdzie odczucie parcia jest ciut subtelniejsze - ale zalezy to chyba po czesci od bodzcow zewnetrznych, po czesci jakos od tego co dzieje sie w środku. Nie wiem. Nie chce mi sie zbytnio chodzić do lekarza i mieć dane do zrozumienia że jestem irytujacym problemem. Autentycznie - nie mam zadnej koncepcji.
Chcialbym tylko zeby ktos pomogl mi pozbyc sie tych bolesnych parc.
Na początku roku, jakoś w lutym byłem pro forma u lekarza rozmówić się jakby to mogłobyć z rentą, czy zostane potraktowany poważnie. Powiedziałem mu ze poza nim miałem styczność z trzema-czterema innymi w trakcie leczenia i jeden imputował mi histerie i wysłał do psychologa, a drugi stwierdził że to z nerwów i zalecił sport - w zasadzie więc zbieżnie. Wyszczerzyłem się i mówię że trochę jestem zaniepokojony takimi nietrafionymi diagnozami, no i fiaskiem leczenia farmakologicznego/zabiegami. Autentycznie był zmieszany, i stwierdził faktycznie to martwy trop raczej. Tak wiec mostów nie spaliłem, kwestie są otwarte - nie wiem tylko czy jest sens iśc na drugą stronę, bo się nachodzę - a po drugiej stronie i tak nic nie znajdę.
w skrocie - nie jest dobrze. Oj nie.
Offline
Ale czemu Wy sobie nie zorganizujecie zleceń na wkładki? Macie ostateczną diagnozę? Lekarze wiedzą, jak Was wyleczyć? To niech Wam wypiszą zlecenie na N.31.
Offline