Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
Witam,
Jestem nowa na forum, ale stronę czytam już od jakiegoś czasu.
Moje problemy z pęcherzem moczowym trwają już osiem lat - tyle, ile moja "kariera" seksualna. Co ciekawe, dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że problemy wywołuje właśnie współżycie. Dotychczas byłam przekonana, że chodzi o zimno, niewystarczające picie wody etc... W moim pierwszym związku (ok. 5 lat) problemy z pęcherzem pojawiały się sporadycznie. Miałam je może kilka razy. Objawiały się jako pieczenie podczas siusiania, ból w dole brzucha, ciągłe parcie, nudności. Tylko raz zapalenie pęcherza nie minęło samo, kilka dni czekałam, potem poszłam do lekarza który na podstawie badania moczu stwierdził zapalenie pęcherza.
W tym związku czasem używałam pigułek, czasem prezerwatywy, problemy występowały i w jednym i w drugim przypadku.
W drugim związku, który był dosyć krótki, zapalenie pęcherza ani nawet jednodniowe pieczenie nie wystąpiło ani razu - co generalnie nieco burzy moją teorię i sprawia, że czuję się nieco skołowana... To była bardzo ostra zima, często marzłam, a mimo to nic! Czy mogło mieć to związek ze zwyczajem, jaki wtedy miałam - picia jednej herbaty za drugą?
Ale przecież herbata podobno podrażnia pęcherz...
Teraz jestem w kolejnym związku, jestem bardzo szczęśliwa, zaręczyliśmy się. Mój narzeczony aktualnie jest za granicą, więc widujemy się co dwa-trzy miesiące. Jest bardzo ciężko, ale jeszcze ciężej jest wtedy, kiedy się spotykamy, a ja po pierwszej nocy wyję pod gorącym prysznicem z bólu pęcherza... który nie występuje nigdy w czasie tych tygodni, kiedy nie jesteśmy razem! to takie błędne koło - dwa miesiące czekamy na seks, żeby mieć go raz, bo potem ja mam zapalenie, więc się nie da, potem biorę antybiotyki, które hamują działanie tabletek antykoncepcyjnych, a potem to on wyjeżdża - i tak do następnego razu...
Dwa lata temu miałam robiony pierwszy posiew moczu i wyszła ogromna ilość bakterii Streptococcus agalactiae. Kiedy laborantka oddawała mi wyniki, powiedziała: dziewczyno lecz się, jesteś bardzo chora... dostałam na to antybiotyk. Przy następnym spotkaniu z narzeczonym oczywiście co? - zapalenie pęcherza...
Moja bakteria jest/była czuła m.in. na doxycyclinę. Jest to jednocześnie lek polecany w profilaktyce antymalarycznej. Kiedy jechaliśmy z narzeczonym do Ameryki Południowej, zaczęłam doxy przyjmować na malarię, brałam 2 miesiące, problemu z pęcherzem nie było rok. Ale potem wrócił... co ciekawe, Streptococcusa w posiewie sprzed dwóch miesięcy niby nie ma (jest nieznaczna ilość ziarniaków). Trochę w to nie wierzę, więc w tym tyg. robię kolejny. Czy to możliwe, że Streptococcusa wybiła doxy, a moje problemy mają teraz inną przyczynę?
I w sumie najważniejsze teraz dla mnie pytanie: mój narzeczony robił badanie moczu i wynik na bakterie jest ujemny. Czy to w ogóle możliwe, że nie przekazałam mu bakterii, skoro nie używamy kondomów? I czy powinien zrobić też badanie spermy, czy coś może być tam, skoro w moczu nie ma?
Mam skierowanie do nefrologa, lekarz rodzinny twierdzi, że może to być jakaś wada wrodzona. Ale na razie nie mogę się dodzwonić do żadnego... Chcę też na własną rękę, prywatnie poszukać w kierunku waginozy, sprawdzić, czy to nie z tej strony problem - ale żadnych upławów, swędzenia, czy innych problemów nigdy nie miałam... znalazłam taką stronę: http://www.instytut-mikroekologii.pl/, mają w ofercie badanie VagiStatus. W opisie badania i leczenia mój Streptococcus jest wyraźnie powiązany z problemami układu moczowo-płciowego... czy to może być właściwy trop, mimo braku objawów od strony płciowej?
I jeszcze ostatnia wskazówka: zapalenia powracały również w czasie stosowania antybiotyku dopochwowego oraz Lactovaginalu.
Tych, którzy przebrną przez ten długi tekst bardzo proszę o pomoc!! /Meitene
Offline
Dopiszę może jeszcze, że jestem osobą raczej zdrową, grypę miałam może trzy razy, anginę raz. Z tego co wiem, nie jestem na nic uczulona. Nie palę, alkohol piłam sporadycznie, od 1. stycznia dałam sobie z tym spokój w ogóle. Jestem wegetarianką. Kawę ograniczyłam do 1 dziennie, herbatę odstawiłam, piję z trzy litry wody dziennie, jem codziennie jabłka lub banany, nigdy nie miałam grzybic układu pokarmowego (ale dwie pochwy); był czas, kiedy profilaktycznie zażywałam codziennie urosept - zapalenia wracały, przy urinalu też. Zawsze jadałam dużo nabiału i czekolady. Oprócz lactovaginalu nie stosowałam żadnych probiotyków.
Offline
Albo Ty jemu, albo on Tobie, albo... Ty sobie za jego pośrednictwem (z odbytu).
Oboje zróbcie sobie posiewy na Lelka - Ty mocz i wymaz z szyjki, partner - mocz i nasienie. To na początek. Potem trzeba zbadać inne patogeny.
Wad wrodzonych na razie nie szukaj. Skoro nawet w laboratorium się przestraszyli, to faktycznie się lecz. Ale musisz mieć świeże posiewy.
Offline
Widzę, że dużo się tu pisze o tej pracowni, więc moje pytania wydadzą się naiwne.. ale: czy możemy się tam udać oboje i wymazy zostaną nam tam pobrane? Czy mamy to zrobić u naszych lekarzy?
I ile to kosztuje?
Offline
meitene, wymazy pobierane są na miejscu, mocz i spermę pobierzcie sami w jałowe pojemniczki (do kupienia w aptece),
co do aktualnych cen proponuję zadzwonić do laboratorium,ale są to wydatki rzędu 120 zł za posiew (moczu), 130 zł za wymaz +posiew (np z pochwy)
jako że seks jest zawsze początkiem choroby pęcherza, też zdecydowanie myślę, że przyczyną są bakterie (może być tak, że ich źródłem jest pochwa)
Offline
Ale dziwne, że dolegliwości też nawracają po wszystkim co dopochwowe... hm
Offline
Przez jakiś czas lactovaginal wystarczał, mieliśmy nawet z narzeczonym dwa pełne spotkania, kiedy nic się nie działo. Po seksie lactovaginal i spać. Myślałam, że odkryłam sposób doskonały... a tu, niestety - kolejne zapalenie.
Tak samo było w zeszłym roku z antybiotykiem, którego nazwy niestety nie pamiętam. Wiem że w Polsce nie można go dostać (kupiłam na Litwie). Raz pomógł, drugi raz już nie.
Nie wiem, czy bakteria uodparnia się na lactovaginal (jeśli głupoty tu nie palnęłam)??? Albo za dużo tego podrażnia śluzówkę...
Offline
A to wcale nie jest dobrze że jesteś wegetarianką !!!!
Nie warto tutaj się rozpisywać, ale odporności właściwej to ty nie masz wbrew pozorom z tego powodu (braki frakcji białek).
Co do reszty-------ten facet coś ma. Myślę że posiew ze spermy coś wykaże na Lelka.
Jaki to antybiotyk z Litwy ? Może ci wróci do pamięci........Może to chloramfenikol ??????
Offline
Wiem, że dieta wegetariańska ma swoje minusy, ale nie jestem w stanie z tego zrezygnować. Nie jem mięsa od 10 lat.
Ten antybiotyk to nie był chloramfenikol, to były takie duże różowe globulki trójskładnikowe i była tam na pewno też nystatyna.
Nie chcę tutaj tworzyć teorii bez pokrycia, ale... kiedyś ktoś mi powiedział że może to być problem anatomiczny, że pęcherz jest podrażniany podczas stosunku i że już tak zawsze będzie. Oczywiście zrobiło mi się ciemno przed oczami. Czy to możliwe?
Swoją drogą, kiedy idzie się do lekarza z zapaleniem, to on często pyta o "szczególne zachowania seksualne". Że niby co to ma znaczyć? Ktoś może uzyskał odpowiedź na pytanie, co to według lekarza jest za zachowanie?
Zapalenie może się przypałętać po 5 minutach seksu najdelikatniejszego z możliwych.
Offline
Seks analny?
Offline
Ja też byłam wegetarianką. Tylko 3 lata niby, ale przyszło mi zrezygnować ze względów zdrowotnych. Przychodzi taki moment w chorobie, że "nie być w stanie z czegoś zrezygnować" nabiera innych znaczeń.
"Szczególne zachowania" to, przypuszczam, seks analny i oralny. O zagrożeniach płynących z analnego nie muszę się rozpisywać a jeśli chodzi o oralne to w przypadku takich problemów zawsze warto się razem zbadać czy tam nie siedzi jakiś potwór (zrobić wymazy z jamy ustnej). Na Lactovaginal to się nie "uodporniłaś" tylko to jest profilaktyka a Ty najpierw potrzebujesz terapii. A po wyleczeniu polecam Ecovag 1x w tygodniu bo ma 2x więcej bakterii i 2 szczepy zamiast jednego. Z tym seksem jako absolutnym wyzwalaczem zakażenia to zlituj się nad sobą i wypuść drugim uchem. Ja też to usłyszałam. I to, że nigdy nikt się z tego nie wyleczy też. Takie teksty puszczają lekarze, którym się nawet nie chce zasugerować, że partner powinien również mieć posiew itd. Żeby sprawdzić czy nie masz wad układu moczowego, wybierz się na USG na zaleganie moczu.
Offline
A propos współżycia jeszcze - żaden lekarz mi tego nie potwierdził, ale podobno (może ktoś wie czy to ma sens?) warto zrezygnować z pozycji klasycznej bo ociera się cewkę.
Offline
Z tymi pozycjami to chyba trochę przesada... wydaje mi się, że w każdej można podrażnić. I po każdej zapalenie występuje.
Offline
Ja przyznam się szczerze, że jak jeszcze współżyłam to właśnie najbardziej lubiłam pozycje gdy "te" miejsca były pobudzane czy drażnione. W końcu nam też się coś od życia należy i narząd na ł........ też w jakimś celu posiadamy. No ale wtedy nic złego mi się nie działo ale widocznie problem przyszedł po czasie i teraz mam za swoje
Offline
Czasem sobie myślę, że jestem karana za to, że znalazłam cudownego, wyrozumiałego mężczyznę... ot tak, żeby mi za dobrze nie było
smutne, że są dziewczyny, które w ogóle o siebie nie dbają, a nic im się nie przypałęta... świat jest niesprawiedliwy
Offline
meitene,
nie myśl tak, nie daj się karać losowi, chyba żadna z nas tutaj nie może mówić, że jej życie seksualne to codzienna wyprawa do raju
większość z nas zrezygnowała z tego na czas leczenia, ja teraz unikam nawet wszelkich pieszczot bo boję się, że śluz przeniesie moje bakterie w okolice cewki
A co do pozycji to pewnie dobre są te co unikają otarć cewki, odbytu, widzę tu chyba tylko "na łyżeczkę" czy przodem do siebie na siedząco,
Zamiast kombinować to się wyleczmy, wyleczmy i żyjmy
Offline
a czy prostytutki mają tego typu problemy??? obawiam się, że nie!!!! czyli zbyt duża ostrożność i higiena nie jest wcale dobra. tylko my musimy najpierw się wyleczyć, i dlatego musimy ograniczyć życie seksualne, przynajmniej na jakiś czas.
Offline
Właśnie prostytutki się pieprzą na prawo i lewo i jestem pewna, że nie mają takich problemów...;/ więc ja nie wiem gdzie ta jeb..sprawiedliwość!!!!!
Jestem pewna w 99%, że są zdrowe, bo jakby były chore nie chodziły by ubrane tak jak chodzą ( głupi przykład) i nie robiły by to co robią!
Więc niech ktoś mi wyjaśni dlaczego tak się dzieje...
Ty dbasz odmawiasz seksu itp itd gorzej chodzić nie możesz bo tak boli a one co? robią co robią i są zdrowe...;(((
Nigdy nie pojmÄ™ dlaczego tak jest:(
Offline
Ja już nawet nie pamiętam kiedy miałam na sobie spódnicę. Tak boję się zimna, że ciągle chodzę w spodniach, a jak widzę w TV czy na ulicy dziewczyny w spódnicy to tak im zazdroszczę
Offline
Tosia, ale z tego co mi kiedyś lekarz mówił trzeba chodzić od czasu do czasu w spódnicy.
A jak chodzisz w spodniach nie masz żadnego dyskomfortu? ja chodzę w spódnicy czasem, a w wakacje całe lato.
Offline
No właśnie, ja się tak zastanawiam - jak będzie > 20 stopni to pewnie i tak się będę bała spódnic, że a nuż wiatr zawieje. Piszecie, że nie ma nic na rzeczy z tą pozycją klasyczną - byłoby super, ale to wszystko mi tak zryło beret, że i tak będę się jej bać do końca życia. Czasem to nie wiem czy nie czas leczyć lęki.
Offline
Offline
Ja już się parę razy zastanawiałam, czy fakt, że "między zapaleniami" czuję ciągłe parcie na pęcherz nie ma związku z psychiką.
Tak się boję kolejnego zapalenia, tego fatalnego samopoczucia i bólu, że wciąż o tym myślę, nie mogę przestać. Każde pójście do toalety to zastanawianie się, czy mnie nie zaboli.
Ale nie mam takich symptomów, jeśli robię coś interesującego, rozmawiam z przyjaciółmi, jestem rozluźniona. Czyli jak nic, oprócz bakterii rośnie mi psychoza ((
Co do seksu, to chyba nie muszę mówić, że tego też się boję. Każde współżycie to zamartwianie się, czy będzie zapalenie następnego ranka. W ten sposób oczywiście jestem spięta, sucha... no i koło się zamyka. Pomimo że bardzo pragnę narzeczonego, którego nie widuję miesiącami.
I nie mogę się pozbyć myśli, że prostytutki, albo dziewczyny dające na prawo i lewo, nie mają takich problemów... mam problem z akceptacją tej choroby.
Offline
zastanawiam się, czy ktoś z Was też miał/ma tak, że nigdy nie czuje pełnego wypróżnienia pęcherza?
Kiedyś (przez zapaleniami) było tak, że pęcherz zapełniał się stopniowo, czuło się go coraz mocniej, aż włączała się lampka: --> wc, przy sikaniu uczucie odwrotne - czyli stopniowe opróżnianie pęcherza aż do pełnej ulgi.
A teraz jest tak: jakiś czas nie czuję nic, potem nagle takie parcie, jakbym trzymała osiem godzin. Długie siusianie, mocz zupełnie przezroczysty (żadnego koloru), nie ma tego uczucia stopniowego opróżniania, tak że gdybym nie patrzyła na strumień, to bym nie wiedziała, że leci i kiedy się kończy.
A cewki czasem w ogóle nie czuję! Jakby była zamrożona. Przepraszam za dosadność, ale potrafię sobie obsiusiać rękę, w której trzymam papier. Po prostu nie czuję, że lecą jeszcze jakieś krople. Podcierania też nie czuję. I chyba zdarza mi się uronić parę kropel w gatki, w ogóle tego nie czując...
masakra...
Offline
Mój narzeczony trafił do lekarza z powodu krwi w stolcu oraz ogólnego osłabienia (zasłabnięcia, krwawienie z nosa).
Przez tydzień żyliśmy w stresie, że to rak jelita grubego, który nie daje dużej szansy na wyzdrowienie.
Okazuje się, że to infekcja bakteryjna. Co ciekawe około miesiąca temu przechodził też zapalenie dziąseł, ale nikt nie wpadł na pomysł, żeby zrobić posiew.
Teraz czekamy tydzień na wyniki z jelita. Jak myślicie, czy coś może być na rzeczy? Czy to może być ta sama bakteria, która krąży między nami i wywołuje objawy w różnych narządach?
Offline