Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteś zalogowany.
aha czyli to nie bierze się 6 łyżeczek na raz tylko trzeba podzielić na 3 dawki, a można na 2?
Offline
ja brałam 6 x po łyżeczce
Offline
Ja łykałam "z gwinta", na pewno większe dawki niż 6 łyżeczek - wypiłam tego w sumie parę litrów. Nic mi nie zniebieściało, nie zszarzało, ani nie odpadło.
Ale też mi to srebro na dłuższą metę nie pomogło. Tak jak miałam (tak mi się zdawało) efekt na samym początku (przy podaniu do pęcherza moczowego we wlewie) tak pijąc nie widziałam efektu - poza początkową poprawą perystaltyki jelit (łatwiej mi się było wypróżnić).
Ale dla mnie srebro jest strata pieniędzy - nie planuję już go kupować.
Offline
Ja też miałam efekt we wlewie, najsilniejszy na początku. Potem stosowałam do lewatyw (przy opioidach, które mnie uczulały, to już był dramat z wypróżnianiem). Co do efektu - widzę po astmie, bez dwóch zdań... Zaczęłam mieć bóle stawów, ale widzę teraz, że takie same bóle i łamanie grypopodobne mam po Famvirze i lewofloksacynie, więc wychodzi, że to jednak było działanie p/wirusowe (no, tu widać było też w wynikach p/ciał) i p/bakteryjne.
Offline
To może tak jak kiedyś robili w sepsie - podłącz się do kroplówki ze srebra koloidalnego, dożylnie. Skoro pomaga.
Może akurat Twoi najeźdźcy są na srebro wrażliwi.
Offline
Ze względu na HIT i neuropatię nie mogę mieć kroplówki (mam po wkłuciu rzut, im dłużej, tym silniejszy, do utraty władzy w ręce i duszności włącznie). Ale ciekawe, czy zastrzyki ze srebra dałyby radę. Tylko kto mi zrobi srebro przeznaczone do iniekcji ?
Offline
Zainteresuj się lożą laminarną. Niewiele aptek to ma, ale się zdarza.
Ale w przypadku srebra koloidalnego - chyba mimo wszystko najłatwiej byłoby, moim zdaniem, wyprodukować to sterylnie - czyli produkuj samodzielnie
A te reakcje na wkłucie masz też np. po lekach uspokajających? Piałaś gdzieś kiedyś, że nie możesz miec podanej narkozy, więc tego nie proponuję - ale np. Dolargan dożylnie i wtedy kroplówka? Twoja reakcja na kroplówki śmierdzi mi tym, czym śmierdzi moje rzucanie palenia po Bicomie
Offline
Pisałaś, a nie Piałaś - "s" mi nawala.
Offline
Gilda przypomniałaś mi coś. Mój tato po Dolarganie w szpitalu dostał zapaści i widział swiatełko w tunelu. Tez mam reakcje alergiczną po wenflonie z kolei puchnie łapa i jest czerwona więc albo leżę na oddziale z sodą i okładem albo jestem codziennie przekłuwana. Co to Bicom te kulki?
Offline
Bicom robiono mi następująco: 3 osoby (ja i 2 innych rzucających palenie) poszło z metalowym kubkiem na papierosa, z poleceniem petowania w tym kubku. Tak też zrobili - następnie wrócili do gabinetu, pani obsługująca toto przesypała pety do innego kubka metalowego, połączonego kablami z urządzeniem. Od tego samego urządzenia odchodziły kable, które podłączono elektrodami do głów (płytka do czoła przyczepiona gumą) rzucających palenie oraz do ich kostek i nadgarstków (zaciski jak przy EKG). Czary mary, 100zł i do widzenia, dziękujemy
Pani i pan, którzy rzucali ze mną byli na tym zabiegu już któryś raz z kolei, z czego po każdym jakiś czas nie palili.
Ja stawiam, że nie palili z powodu wścieklizny, jaka ich dopadła w związku ze stratą stówy Bo to była moja największa motywacja: nie po to wydalam pieniądze, żeby dalej palić!
Ale np. moja koleżanka, która mnie na to posłała, odczula się Bicomem (alergia pokarmowa) i, ponoć, efekty są rewelacyjne.
Dlatego pójdę na Oberon, bo przecież kiedyś Kopernika i jemu podobnych chcieli palić na stosie ... A nóż widelec, może coś w tym jest. Jednak jestem sceptyczna, baaardzo.
Offline
Dolargan? Kochana, to ultra super high histamine-release .
Reakcję mam na samo wkłucie i trzymanie rurki w żyle. Histamina jest wazoaktywna, de facto, mając HIT, mam permanentne zapalenie naczyń. Wkłucie wyrzuca histaminę. A ja do kompletu mam neuropatię, czyli każde przekłucie ściany żyły to upiorny ból - i nowa dawka wyrzuconej histaminy. I tak jest nieźle, bo nie mam już typowej przeczulicy.
Offline
No to masz jakąś megadziwną immunologię. A pod kątem genetycznym wszystko OK? Bo może coś jest namieszane u podstaw, skoro problemy są tak rozbudowane?
Albo Twoje kolejne leczenia (leki) doprowadziły do autoimmunizacji, buntu leukocytów?
Gdybym kiedyś miała tę wiedzę i wyczucie co teraz, nie dałabym sobie zrobić krzywdy i sama bym jej sobie nie robiła
Offline
Offline
Bo w czasie leczenia przeciwwirusowego może być taki "skutek uboczny". Ale to przecież nie znaczy, że to właśnie wirus jest powodem tych objawów ocznych itd. A jak wygląda morfologia i rozmaz w czasie leczenia? Nie spadają Ci przez przypadek leukocyty albo któreś z podgrup w rozmazie? Jeśli tak - to zniesienie objawów ocznych, może być równie dobrze "skutkiem ubocznym" leczenia lekami immunosupresyjnymi.
Inna sprawa, że wirusy są podstępne (niepojęte, jak to robią nie mając mózgów? ) i ogłupiają leukocyty. Ale samo leczenie ogłupia je jeszcze bardziej, więc sama nie wiem co gorsze ... Mieć ogłupiony układ odpornościowy z wirusem, czy megaogłupiony bez wirusa? :?
To takie moje dywagacje, bardziej odnośnie mojej osoby ...
A jaka poradnia Cię prowadzi? Znasz może jakiegoś immunologa we Wro?
Offline
Aha, u mnie "objawy oczne" pojawiły się po odstawieniu leków przeciwwirusowych i po tym, jak LEUKOCYTY WRÓCIŁY DO NORMY. Szybko podałam Diprophos domięśniowo - i objawy oczne SZYBKO zniknęły. Tak samo zniknęły opuchnięcia stawów i ich ból - co także pojawiło się po odstawieniu leków i narastało wraz z normowaniem się leukocytów.
Autoimmunizacja jak nic. Obym zdusiła to w zarodku glikokortykosteroidem, bo wierzę że jest taka możliwość Tak sobie wizualizuję przed zaśnięciem - zabiłam te chu..humorzaste zbuntowane leukocyty i teraz te zdrowe je zżerają.
Neurolog bardzo pochwaliła mój ruch z zastrzykiem sterydowym (działałam intuicyjnie, przyszedł weekend, oślepłam, a wiadomo jak jest z pomocą medyczną w weekend). Teraz leczę się wyciągiem z czosnku w kapsułkach, bo "prawdziwy" mi się odbija 3 godziny + wyciąg z echinacei + wyciąg z rumianku + tran + Ginjal + bakterie probiotyczne (aktualnie Solgar, ale stosuję "płodozmian" w miarę promocji w aptekach) + wyciąg z borówek na oczy
Czuję się świetnie, obym tak się czuła jak Diprophos puści, ale - po francusku - marne szanse..
Offline
A jakie miałaś "objawy oczne" Gildo?Pomógł tylko jeden zastrzyk Diprophosu?
Offline
Problem dotyczył przede wszystkim lewego oka - w prawym obraz (w momencie kulminacyjnym) był lekko rozmazany. Lewe oko: kiedy ktoś stał 2-3m ode mnie, nie widziałam jego twarzy, widziałam plamę postury - ale twarz, czy jakiekolwiek szczegółu - były widoczne jedynie jako ciemniejsze plamki. Problemy stopniowo, ale szybko, narastały - jeśli dobrze pamiętam, na początku tygodnia obraz był rozmazany, żeby w weekend tego samego tygodnia osiągnąć to co opisałam wyżej (ludzie bez twarzy). Nie byłam w stanie jechać samochodem do lekarza, nie widziałam wycieraczek na swojej szybie a co dopiero pieszych.
W tym samym czasie stawy, które wczesniej bardzo mnie bolały - zaczęły puchnąć. Prawa dłoń wyglądała jakbym waliła pięścią w ścianę (a oczywiście tego nie robiłam).
Podałam w sobotę pod wieczór 1/2 ampułki Diprophosu domięśniowo w biodro. Późnym wieczorem ręka już nie była opuchnięta i obraz był mniej rozmazany, następnego dnia ręka byłą już prawie dobra a widzenie pozwalało mi jechac samochodem.
Działo się to ok. 1,5 miesiąca po odstawieniu interferonu i rybawiryny, w momencie, kiedy moje leukocyty osiągnęły magiczny poziom "4" - czyli wróciły do normy.
Stawowo najlepiej się czułam mając 1,2 leukocyta w morfologii i 0,6 nautrofila w rozmazie - ale wtedy, przy okazji, byłam jak zombie i nie trzymałam moczu, bo miałam taką megainfekcję (Coli+EF+pałeczki zapalenia płuc).
Zadziałałam jak dr House i, tym razem, się opłaciło. Ale co będzie dalej? Nikt w tej chwili nie wie. Z przerażeniem czekam, aż Diprophos przestanie działać.
Offline
Aha, od tego czasu mam wciąż większą źrenicę w lewym oku - przy ostrym świetle jest tak samo mała jak w prawym, ale w półmroku lub przy złym oświetleniu - jest sporo większa od prawej. Widzę na lewe oko nieznacznie gorzej niż przed tym incydentem (mam nadzieję, że to był właśnie incydent, bo wcześniej nie miałam nigdy ŻADNYCH problemów z oczami).
Offline
Oczywiście byłam u paru okulistów i u neurologa (w tym tygodniu idę do kolejnego neurologa) - oczy w badaniu okulistycznym są w porządku (miałam badania także przy rozszerzonych źrenicach), siatkówka także jest OK. twierdzono mi astygmatyzm, którego optyk z kolei nie był w stanie skorygować (co chwila zmieniał się kąt i jego płaszczyzna) - w ten sam dzień neurolog stwierdził, że nie mam swoistych objawów uszkodzenia neurologicznego i kazał się obserwować lub zrobić nakłucie lędźwiowe i zbadać płyn mózgowo-rdzeniowy.
Jeśli komuś z Was opis wyżej coś mówi, nasuwa, to proszę o informację.
Offline
Offline
Gilda, ja zawsze mam źrenice prawie niereagujące na światło. Z moimi bojami - przeniosę się do wątku wojennobiologicznego, a z reumatologów to polecam dr Gruszecką.
Offline
Offline
W Ginjal się nie zaopatruję, ponieważ chyba już nawet go nie produkują (kontaktowałam się w tej sprawie z producentem z Indonezji). Kończę swoje zapasy i, tym samym, kończę przygodę z Ginjalem.
W Niemczech można kupić błękit metylenowy w ampułkach do picia, ale jest dość drogi. Jednak można go kupić bez problemu - jeśli Ci zależy, to wpisz " w Google "Methylenblau".
Offline
Offline
Offline