Forum portalu pecherz.pl

Powodzenia na wojnie.... trzymam kciuki Przykro tylko że cierpisz i wszystko odbywa sie Twoim kosztem kosztem zdrowia Powodzenia

Przenoszę się z wątku o Srebrze.

Gilda, ja mam wszystkie morfologie, rozmazy, OB, ASO, CRP i komórki w cytologii - idealnie bez cech jakiegokolwiek stanu zapalnego.

Ja chyba jednak wolę megaogłupiony układ bez wirusa, bo z megaogłupionym da się walczyć, a wirus i tak go ogłupia, powodując dodatkowo ból i - jak widać pośrednio - zaburzenia w funkcjonowaniu wielu narządów.

Z oczami, to ja mam jeszcze z racji niedotlenień w czasie choroby zanik siatkówek (prawie ich nie mam), bo mam przewężone i zapętlone naczynia (a jestem po retinopatii wcześniaczej), więc jak miałam silne problemy krążeniowe spowodowane nieleczoną astmą i niedotlenieniami, to siatkówki poszły na amen. Dodatkowo te źrenice, to podobno jest coś na poziomie korowym, bo w dnie oka nie widać zmian uzasadniających. No i być może w prawym oku mam przesuniętą doskroniowo plamkę, co potęguje zaburzenia. W każdym razie 2 lata temu (a nie był to najgorszy moment) badanie pola widzenia w prawym oku pokazywało prawie wyłącznie czarną plamę; widziałam jednoocznie (a i tak źle, jak w tym dowcipie ; i teraz, jak zaczęłam w grudniu trochę odzyskiwać wzrok w prawym oku, to mózg mi zgłupiał ).

U mnie wygląda walka obecnie tak:

W środę wzięłam pierwszy Famvir, który zniosłam bardzo źle. W czwartek dołączyłam lewofloksacynę (2x500 mg), famvirem ciągnęłam nadal, zwiększając częstotliwość dawki. Dostałam rzutu, który miał apogeum w piątek. A ponieważ cały czas biorę colostrum, mumio, ogórecznik i 2 x 1000 mg wit. C (bez tego bym się udusiła od leków, one mają tlenek żelaza, i to chyba od tego), więc rzut był nieco mniejszy niż zwykle i co najważniejsze - baaardzo powoli następował, rozciągnął się na kilkanaście godzin, a to pozwoliło mi zaobserwować parę rzeczy.

Zaczęły mnie okrutnie boleć stawy, spuchły, były czerwone, tzn. skóra na nich, która mi aż popękała. Zaczęło mi być tak ciasno w stawach. Od strony twarzy - najpierw mrowienie, potem drętwienie prawnej strony, ale, z racji chyba osłony suplementów, nie poraziło mnie całkiem i nie miałam wtedy tej migreny. Potem klasyczny niedowład prawej nogi - najpierw zdrewnienie (ruchowo, bo czuciowo ból nasilony, jakby ktoś puszczał mi cyklicznie prąd). Przy okazji wyjaśniło się, że ból prawej nogi przy biodrze to nie tylko napięcie mięśnia, który uciska nerw kulszowy, ale też zapewne zapalenie stawu, bo i tam był objaw stawowy. Następnie przeszło na ręce, zaczęło się klasycznie, od niedowładu dłoni, ciągnęło w górę, do barków. I śmiesznie to wyglądało: prawa ręka biała, zimna, tylko czerwone, spuchnięte stawy, z popękaną na nich skórą, a lewa normalna (stawy też popuchnięte, bolesne, ale ręka bez niedowładów i tak silnego bólu). Jednocześnie w miarę pojawiania się objawów - najpierw wysypało mi prawą stronę twarzy, szyję, potem okolice wątroby, do uda. Wysypka głównie krostkowa, bez świądu i podściółkowych plam, mniejsza część ropna (przy próbie wyciśnięcia albo nie dało się, albo szła ropa, nie łój), ale i tak wygląda to jak niezbyt zaawansowany trądzik. I mnie olśniło - jakie "nie mam wysypki przy rzutach" (która uprawniałaby mnie do dgn półpaśca), po prostu tę wysypkę brano zawsze za uczulenie. A jakie to uczulenie u HIT-owca, które nie swędzi i nie występuje z plamami, chociaż wszystkie inne uczulenia występują i swędzą przeokropnie?! (Pomijam tę wysypkę przy różyczce, zignorowaną przez lekarza, gdzie oprócz wysypki różyczkowej miałam prawostronną ropną).

I druga rzecz: jeśli rzut jest wirusowy, to nigdy bólu nie uśmierzą największe dawki (no, takie po których nie dostanę jeszcze zapaści) opioidów, DOPÓKI nie podam sobie dużego paracetamolu (przeciwzapalny), dopiero wtedy jest niewielka, ale jest reakcja.

Wzięłam kroplę oila, na drugi dzień - dwie. Plus to, co powyżej - rzut neuro ustępuje, ale... 3 dzień lewofloksacyny i dostałam Herxa. Noż, jak nie urok, to sraczka . Więc wczoraj objawy grypopodobne, bóle stawów nasilają się, łamanie w kościach, podrażnienie gardła (ale bardziej takie zdarcie, chociaż czułam podejrzany infekcyjny zapach z ust), dreszcze, bóle mięśni, ból głowy, sztywność karku, która pojawiła się wcześniej, nasiliła się. Dzisiaj, przy tym samym zestawie, już jest ciut mniej fatalnie, ale dalej czuję się, jak przepuszczona przez wyżymaczkę.

Ale chyba lewofloksacyna działa na bakterie, zmienił mi się zapach moczu i wydzieliny z pochwy. Wprawdzie i tamte nie były takie typowe, ale inne niż te, które pamiętałam z lepszych infekcyjnie czasów.

I tak to wygląda po kilku dniach. Generalnie jednak wolę Valtrex niż Famvir, ale lewofloksacyna nie jest głupia.

A właśnie ta forma lewoskrętna, która jest w dodatku w takich mikrogranulkach woskowych - nie.

Życzę Ci, żeby teoria o przewadze autoimmunizacji nad zakażeniem wirusowym była słuszna. W moim przypadku wirus, choć zjadliwy, powodował powolny postęp - za to autoimmunizacja podczas próby wyeliminowania wirusa - doprowadziła do nagłego pogłębienia schorzenia na tle autoimmunologicznym.
Nie twierdzę, że to reguła, ale na pewno należy być ostrożnym.

Dodatkowo leczenie chorób z autoagresji - zmniejsza odporność ogólną co sprzyja namnażaniu się wirusów (bakterii, grzybów i całej reszty). Nie każdego wirusa da się wyeliminować, nawet chwilowy "minus" nie jest faktycznym minusem, ponieważ wszystkie wirusy namnażające się z komórkami żywiciela (retrowirus w moim przypadku) lubią się ukrywać i czekać na "lepsze czasy" - czyli na osłabienie organizmu.

Obecnie w cywilizowanych ośrodkach nie skupiają się na wyeliminowywaniu wirusów i bakterii "za wszelką cenę", ponieważ przekonali się już, że to nie zawsze daje dobre efekty. Skupiają się raczej na wyborze "lepszego zła". Tak jest np. zazwyczaj w przypadku kwalifikacji do leczenia wirusowego zapalenia wątroby typu C. Tak samo z bakteriomoczem - jeśli nie daje efektów chorobowych (w sensie, nie utrudnia życia pacjentowi) - to się nie leczy.
BO LEKI NIE MAJĄ MÓZGÓW - ZABIJAJĄ WSZYSTKO, NIE TYLKO ZŁE MIKROORGANIZMY, ALE TAKŻE TE DOBRE.
W naszym ciele żyje ponad kilogram zdrowych, pożytecznych, potrzebnych bakterii - które umierają razem z tymi dobrymi. Antybiotyki nie działają selektywnie - działają jak bomba atomowa - zabijają wszystko.
To gwoli refleksji; jak najmniej leczyć!

Redakcjo, jaki masz obecnie poziom leukocytów w morfologii i neutrofili w rozmazie?
Jeśli w normie - to jest jak piszesz (i tego Ci życzę!), jeśli są poniżej normy - to jak do niej wrócą, okaże się, co na co pomaga a na co szkodzi.

To świetnie Czyli ewentualne objawy autoimmunologiczne przy takich parametrach byłyby widoczne.
Tylko tak dalej, życzę, żebyś wygrała swoją walkę - żeby wszystko zaczęło toczyć się z górki, samo z siebie, bez mozolnego popychania ...
Też mi tego życz, a ja nie dziękuję.

Posługujesz się hasłami, nazwami, a ja uważam, że to bez sensu - bo czy masz HIT albo alergię, skoro masz inne objawy, inne wyniki, inną odpowiedź na leki niż ww. swoiste dla tych chorób? Masz coś, co przypomina te choroby, a czego lekarze nie potrafią nazwać.
Tzn. oczywiście trzeba sobie porządkować rzeczywistość i nazywać pewne zjawiska, żeby mieć poczucie kontroli sytuacji - to ważne dla psychiki - ale ... ale nazywaj to w sumie jak chcesz
Ja już miałam (w sensie, nazywano to tak) zespół bolesnego barku, RZS, SM, toczeń, reaktywne zapalenie stawów, hipochondrię itd. A co mam, to tylko dr House wie

Więc źle doczytałam, bo zrozumiałam, że masz dziwne objawy/nie do końca swoiste wyniki (pisałaś o dolnych granicach norm itp.). Mniejsza o większość.
ICD-10 rozwiąże Twój problem, najwyżej zaklasyfikuje jako "inne schorzenie" i wszystko będzie jasne ...

Redakcjo, lewofloksacyna wpływa na stawy. Trzeba uważać na wiązadła, a szczególnie na ścięgno achillesa bo można go zerwać.

Ludzie z forum 'borelioza' nie odstawiają lewofloksacyny z powodu bólu stawów. Biorą ją mimo tych objawów. Znalazłam wpis osoby która naderwała ścięgno, inni podczas leczenia leżeli w łóżku. Różnica tylko jest taka, że oni biorą ten antybiotyk przez bardzo długi okres. A te problemy pojawiają się po jakimś czasie zażywania leku.