Forum portalu pecherz.pl

A czemu ma być źle z nasieniem u męża? Jak masz 2 grupę, to ja bym zrobiła ten wymaz z pochwy/szyjki macicy. W jakim mieście mieszkasz?

Wczoraj oddaliśmy nasienie do posiewu a dzisiaj ja oddałam mocz, pobrano mi materiał do wymazu z gardła i z pochwy. Pani w laboratorium stwierdziła, że na pierwszy rzut oka podejrzewa grzybicę w buzi. Ręce i wszystko inne mi opadło. Jak tak to ma wyglądać to wiadomo, że ten koszmar nigdy się nie skończy a ja już dawno straciłam siły. Skąd to się bierze? Brałam tylko Nolicin - niby nie-antybiotyk i niby nie miał w skutkach ubocznych żadnej kandydozy. Zauważyłam jakiś czas temu, że mam problem z nieświeżym oddechem, ale dentystka dwukrotnie stwierdziła, że w jamie ustnej jest wszystko OK więc to musi być świeże.
Zero wakacji, zero życia intymnego i teraz jeszcze drżeć o wyniki i o to jak to ma dalej wyglądać. To ma być życie?

W tej chwili babcia, z którą mieszkam ma grzybicę jamy ustnej (od inhalatorów) i pomyślałam, że może to ma jakiś związek; wiadomo, że nie używa się jednorazowych sztućców... No, ale oczywiście padłoby tylko na mnie, reszta domowników zdrowa (czego im dalej życzę).
Z tym cukrem to diametralnie ograniczyłam z powodu pierwszej grzybicy pochwy. W czystej postaci w ogóle go nie używam. Na alkohol nawet nie patrzę, także jestem zdziwiona... Faktycznie, jest w mojej diecie dużo pieczywa bo to trudno zastąpić, trzeba się będzie przerzucić chyba na wafle ryżowe. Już się boję jakie leki tym razem dostanę. Że nie wspomnę o strachu przed wynikami badań.

Wafle są niby z ryżu brązowego. Chleb orkiszowy w piekarniach widuję więc może to jest wyjście faktycznie, dzięki za podpowiedź. Nie mniej teraz to już boję się zjeść śniadanie... Od pierwszego zachorowania schudłam 15 kg i bynajmniej nie odchudzałam się.

W piekarni jest jeszcze 100% chleb żytni, ale wątpię, żeby nie miał drożdży... Z jedzeniem ogólnie problem polega na tym, że nie ja gotuję i wątpię, by się do mnie dostosowano. Pewnie nie bez znaczenia dla grzybów pozostaje łykanie pigułek antykoncepcyjnych, ale nie mogę stosować żadnej innej metody a dzieci nie planuję mieć. Zresztą spory okres czasu mimo ich zażywania się nic nie działo, potem przemarzłam i się zaczęło.
Żeby tylko te zmiany diety i suplementy pomagały. Trzeba łykać co dzień probiotyki, prawda? A coś na odporność, jakieś preparaty witaminowe?

No właśnie jest tego tyle, że przed kupnem chciałam spytać czy może po którymś konkretnym suplemencie czujecie się lepiej? Dopochwowo używam codziennie Lactovaginal i raz w tygodniu Vitagyn C, też zauważyłam, że pomagają. Widziałam, że chwalony był tu Lacto Lady, ale w aptece tylko patrzą spod byka kiedy o to pytam.

U mnie bardzo liczne kolonie pojawiły sie po Quatrum/LacioBios doustnie na zmianę i Ecovag dopochwowo. Drogo, ale polecam.

Nawie leczy sie doustnie na pewno jak będziesz miała na co wrażliwy grzyb to napisz. Mi zawsze pomaga najszybciej fluconazole ale można brac inne leki od grzybów np Orungal

A spróbuj z paleodietą. Ona odkwasza organizm (tzn. przywraca równowagę kwasowo-zasadową), więc może w jej ramach pH moczu wróci Ci do normy?

W życiu nie wpadłoby mi do głowy, żeby robić wymaz z gardła gdyby nie ta cała sytuacja bo nie miałam żadnych objawów. W jamie ustnej nie ma zmian widocznych gołym okiem. Także jestem w szoku, że coś tam jest. I mam nadzieję, że nie będzie oporne... Chciałam tylko wiedzieć ile trwa leczenie i jeśli flukonazolem to w jakich dawkach, orientacyjnie. Już się umówiłam do lekarza na środę.
Redakcjo, dziękuję za podpowiedź. Nigdy o tej diecie nie słyszałam. Masz może jakieś informacje w formie linku na ten temat? Wyszukiwarka proponuje mi tylko sklepy internetowe z książką "Paleodieta dla sportowców". A w bibliotece jej nie ma, już sprawdziłam.

Do tego mam o-krop-ne zaparcia. Do tej pory zdarzało mi się wypróżniać nawet 1x/2 tygodnie, ale nie czułam tego a teraz się męczę bo "chcę a nie mogę". Poza tym chciałabym się załatwiać często, żeby uniemożliwiać bakteriom migracje. Do tej pory reagowałam biegunką na jogurt naturalny, ale teraz nie rusza mnie dosłownie nic. A to co jem jest bogate w błonnik, nawet pogryzam suszone śliwki. Ech, przepraszam za nieprzyjemną dygresję.
I jak połączyć dietę przeciwgrzybiczą, zakwaszającą mocz i ułatwiającą wypróżnianie się?... Spytam jutro lekarza, ale pewnie większość z was wie, że nie można się po lekarzach rodzinnych wiele spodziewać.

Mam wyniki. W moczu nie tak jest pH 7 i nabłonki płaskie 5-8. Wymaz z pochwy jest jałowy. Natomiast wymaz z jamy ustnej jest taki:
1) Candida albicans +++
2) Streptococcus spp. alfa haemol. (flora fizjologiczna) +++.

I w tym momencie rodzi się szereg wątpliwości i pytań.
Po pierwsze, już do tego laboratorium nie pójdę. Nie ma antymykogramu. ZAWSZE u niej wychodzi mi pH 7 chociaż 5 dni wcześniej badałam mocz w innym laboratorium (niby najlepsze w województwie) i wyszło mi 6.
Po drugie, dostałam już po drodze zawału przez tego streptococcusa. Co to znaczy, że on sobie tam tkwi naturalnie?! Naprawdę? I może nie robić żadnych szkód? Naszło mnie takie bardzo wstydliwe pytanie w związku z tym... czy on może się jakoś przenosić podczas seksu oralnego i potem szkodzić? Spytam o to dopiero moją ginekolog, rodzinna by spadła z krzesła po takim pytaniu. Bo szczerze mówiąc po to tylko badałam gardło, żeby sprawdzić czy tą drogą się nie zarażamy.

Magdaleno, ja się już boję wszystkiego w formie tabletek. Nawet witamin czy żurawiny, ale wiem, że teraz muszę je brać. Takie suplementy też szkodzą wątrobie i żołądkowi czy tylko totalna chemia? Nie chcę wiedzieć jaki będzie ich stan za dwadzieścia lat skoro w tym wieku zajadam tyle leków.

Przepraszam za trzeciego posta pod rząd, ale już mi się ręce trzęsą z nerwów.
Zadzwoniłam do tego laboratorium i pytam czy przypadkiem nie zapomnieli nam dać antybiogramu bo o niego prosiliśmy. Pani zaczęła przeszukiwać dokumentację, no mówi, że nie ma, ale da mi kierowniczkę laboratorium. Pani magister wyjaśniła mi, że celowo nie zrobiono antybiogramu bo ona ma w dokumentacji, że to są bakterie pojedyncze a bakterie pojedyncze mogą występować i nie jest to problem. Wyjaśniłam jej, że u nas to może być problem bo ujadamy się z tym ponad rok, no ale ona, że takie są procedury i takich małych ilości w ogóle się nie leczy. I, że zaprasza do dyrektora analityki gdzieś tam, który kwitował to badanie, on mi to lepiej wyjaśni.
Dlaczego w tym kraju nie leczy się bakterii? Przecież same nie znikną... W moim badaniu ogólnym też są 'bakterie pojedyncze', ale w posiewie zrobionym z tego samego moczu nie rozpoznają żadnych i jest 'jałowy' więc chyba jest różnica skoro tam rozpoznali dwa rodzaje...