Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteś zalogowany.
Może być zniszczona śluzówka od antybiotyków. Opryszczka atakuje przy osłabionym organizmie, często po antybiotykoterapii.
Dla świętego spokoju zróbcie posiew z spod napletka.
Mój mąż po antybiotykach, przez trzy miesiące leczył zniszczoną śluzówkę, miał na penisie ranę z wysiękiem z czerwonymi plamkami. Posiewy wychodziły jałowe, stosował okłady z soli fizjologicznej.
Równie dobrze przy osłabieniu antybiotykami może atakować bakteria naskórna (epidermis) która w normalnych warunkach jest niechorobotwórcza. Leczenie to nabranie odporności i powrót naturalnej flory bakteryjnej.
Offline
Pewnie uznacie, że się pocieszam, ale właśnie mi to do żadnej choroby nie pasuje tylko jakiejś alergii/obtarcia może. Bo już od dobrych paru dni tego antybiotyku nie bierze, no chociażby współżyliśmy kilka razy, nie powiem, żeby bardzo delikatnie, i dopiero teraz by mu się pojawiło? U nas ostatnio jest okropnie duszno, gorąco a oboje z Mężem jesteśmy bardzo wrażliwi na wysokie temperatury i jak jest więcej niż 10 stopni to zaczynamy cierpieć. Może od potu, przegrzania...
Opryszczka też mi pasuje do temperatury. Zawsze mieliśmy razem w czasie upałów. Ja się naprawdę staram trzymać dietę multiwitaminową, jemu idzie gorzej no i brał antybiotyk stąd może chwyciło jego. Naprawdę nie mam już sił do chorób...
Offline
a ja myślę że opryszczka na ustach ma bardzo wiele wspólnego z tą intymną.
Offline
Brałabym to pod uwagę gdyby miał miejsce seks oralny albo miałabym do czynienia z osobą nieodpowiedzialną, która po dotknięciu opryszczki na twarzy dotyka się bez mycia rąk nie wiadomo gdzie (pomijając w ogóle, że objawy nie pasują). Nie są mi znane przypadki samoistnego rozwoju choroby.
Offline
gdzieś czytałam po prostu że jak ktoś ma opryszczkę na ustach to tak samo może mieć niżej. to jest wirus i jest bardzo łatwo go przenieść, nawet zachowując zasady czystości i higieny.
Offline
ale nie jestem ekspertem, więc tylko sugeruję.
Offline
No, ale to jednak czerwone kropeczki, oglądałam w internecie opryszczkę tamtych miejsc i nic z tych rzeczy. STRASZNIE się boję grzybów. ;( Co ciekawe, i niech wszystkie wyższe siły pozwolą, żeby tak zostało - krostki znikają (cóż to za cholerstwo???).
Offline
Wirus opryszczki, która wyskakuje na wargach nie powoduje wystąpienia objawów w miejscach intymnych i vice versa. To są dwa różne podtypy wirusa opryszczki.
Offline
Generalnie tak, ale faktycznie czytałam, że jeśli nie odpuścimy sobie stosunku oralnego z wykwitem opryszczki to ten podtyp "twarzowy" da sobie radę również trochę niżej. Tylko, że właśnie trzeba by chyba jakiegoś kontaktu (przynajmniej tak czytałam) między zakażonym miejscem a penisem, bo większość ludzi jest zakażonych opryszczką wargową a nie znam nikogo kto by miał tę drugą.
Offline
Sytuacja wygląda tak. Nad ranem Mąż zauważył nieduże zaczerwienienie na samym czubku żołędzi na którym było kilka czerwonych plamek - niewyczuwalnych w dotyku, wielkości główki od szpilki i nie dających żadnych objawów. Po prostu gdyby nie spojrzał to by o nich nie wiedział. Wpadł na szalony pomysł posmarować to Hascovirem (aż mi włosy stanęły), ale zaraz go sprowadziłam na ziemię. Potem użył Clotrimazolu. Ja to zobaczyłam kilkanaście godzin po pojawieniu się i prawdę mówiąc gdyby mi o tym nie powiedział to bym nie zauważyła - dwie malutki plamki i zaróżowienie na czubku żołędzi. Do tego uzmysłowiliśmy sobie, że przedwczoraj założył świeżo kupione i jeszcze niewyprane majtki. Także nie wiemy czy to nie daj boże jakiś grzyb czy to jakieś podrażnienie od tych majtek - zawsze pierzemy nowe przed założeniem a tu nieopatrznie... Co robić? Najlepsze co wymyśliliśmy to smarować do piątku Clotrimazolem a w piątek iść do rodzinnej po Fluconazol 150 mg dla mnie i dla Męża. Ma to sens? A jeśli zniknie do jutra całkiem - warto sobie w ogóle zawracać głowę? Wystarczy 7 dni na Clotrimazolu w abstynencji?
Offline
Nawie, ja bym się nie przejmowała, jak przejdzie samo za kilka dni. zobaczycie co będzie.
Offline
Ja też bym się nie przejęła bo kurcze z mikroskopem się nie przyglądam przecież na co dzień, może czasem jakiś prosak wyskoczy a my tego nawet nie zauważymy - ale mam ten francowaty antybiotyk w pamięci i strasznie się boję grzybów... Doszły mnie słuchy, że to ja mam obsesję i antybiotyk wcale się jednak nie równa na 100% grzybicy, zwłaszcza u facetów.
Offline
ano coś w tym jest....ja biorę od trzech lat antybiotyki (z przerwami oczywiście) i nie mam grzybicy. biorę osłonowo cały czas lacibios na przemian z ecovagiem. ale nie sądzę, żeby to aż tak chroniło. po prostu ktoś ma skłonność do grzybów, a ktoś nie.
Offline
To też nas trochę trzyma bo w Męża pchali antybiotyki od dziecka tonami i nigdy nie miał żadnej grzybicy. Ostatnio to ukróciliśmy i ostatnie co łykał w tym stylu to Nolicin w lipcu na parę bakterii w nasieniu i też mu nic nie było. Dzisiaj już praktycznie tych zmian nie ma, trzeba by się z mikroskopem doszukiwać - tylko skąd mam wiedzieć czy zniknęły same czy z ekstremalną prędkością zareagowały na Clotrimazol...
Offline
Jak zwykle jesteśmy urzeczeni kompetencją internistki. Mąż zaszedł do przychodni, mówi, że 4 dni po antybiotyku na członku pojawiła się niewielka wysypka, na drugi dzień co prawda nie było już po niej śladu, ale wolałby mieć pewność, że nie zarazi żony bo miała takie a takie problemy także czy to może być grzybica. "Hmm... wie pan. To mogło być wszystko albo nic. Także mogła też grzybica." Konsternacja, nie wiadomo co dalej - więc pyta czy może powinniśmy wziąć po Fluco. "No... w sumie można.". Wypisała, po wizycie.
Łykniemy po tym Fluconazolu (mam dreszcze na widok tego leku) no i co dalej, kiedy można wrócić do normalnego współżycia - dzisiaj piątego dnia od wyskoczenia tej "wysypki" łykniemy Fluco, myślę czy styknie smarowanie maścią 7 dni jeśli w międzyczasie go weźmiemy? Ja nie mam pojęcia o grzybach u mężczyzn, no a przyjmijmy już, że to mogło być to.
Offline
mój mąż miał grzyby, a żadnej wysypki nie miał więc wiesz rzeczywiście mogło to być wszystko albo nic.. a może prócz fluco weź jeszcze coś dopochwowo??
Offline
Nie mogłabym spokojnie żyć, żeby mi ktoś kompetentny nie doradził, zadzwoniłam do swojej ginekolog. Powiedziała, że mężczyzna smaruje się 7 - w porywach 10 dni, oboje łykamy 1x Fluco, no a że po 7 dniach można współżyć to, żebym się po wszystkim posmarowała Clotrimazolem też przez jakieś 3 dni (poczekamy 10 dni). Od ostatniego stosunku użyłam 2x Ecovag, nie chcę się atakować Clotrimazolem 500 (bo to mam w domu) bo on strasznie niszczy śluzówkę a przecież wylewa się też na zewnątrz. Podobno wszystko wraca do normy po tygodniu od ostatniej globulki (a po irygacji po 3 dniach!).
Offline
hej Nawie, w którymś z wątków napisałaś, że u siebie pozbyłaś się problemów z pęcherzem i grzybami wiec postanowiłam przeczytać cały Twój wątek aby znaleźć to jak Ci się to udało ale nic nie znalazłam możesz napisać?? bo Ty chyba już stanowczo lepiej się czujesz nie??
Offline
Evi - wszystko tu jest, to nie były żadne fajerwerki. Gdyby ktoś się mną zainteresował na początku to przechorowałabym 1 epizod i już, jak większość kobiet. Moje wyjęte 1,5 roku życia niech będzie skazą na obliczu lekarzy rodzinnych do których trafiłam.
Za którymś razem dostałam najwyższą dawkę Augmentinu na 2 tygodnie + Furagin na 4 miesiące po zakończeniu. Ginekolog dorzuciła po wszystkim gałki z furaginą, nystatyną i kwasem mlekowym. W trakcie Augmentinu Clotrimazol 100 dopochwowo więc się nic nie rozwijało. Pewnie od tamtej pory byłby spokój gdyby nie nierozsądny epizod pół roku później. Seks pod koniec plamienia i nie umyłam się zaraz po. A Mąż był zakażony bezobjawowo po poprzednich. To było piekło. 40 stopni, krew cieknąca z cewki, straciłam przytomność.
Nolicin 14 dni + 2,5 miesiąca Furagin. Mąż pierwszy posiew nasienia i Nolicin 7 dni.
Od tamtej pory epizod grzybicy po idiotycznym maltretowaniu cewki Rivanolem po stosunku, ale ta głupota wynikała ze strachu. Standardowe leczenie Fluko 150 i 3 Clotrimazole 500. Po miesiącu wizyta u ginekolog. Na oko było czysto, ale zrozumiała, że inwazja grzybów jest głębsza i wtedy ta kuracja półroczna Fluko.
1x w tygodniu biorę dopochwowo Lacibios, co dzień łykam żurawinę, po stosunku zaraz sikam i się podmywam, do higieny "tam" używam tylko jednorazowych chusteczek, myję się dobranym płynem. Tak naprawdę mam paranoję na tym punkcie i to się odbija na każdym kroku.
Offline
Nawie dzięki! przypuszczam, że paranoje ma kązdy z nas, który się tu leczy. Czyli Ty miałaś też tą kurację Fluco na 6 m-cy, tak jak ja mam teraz. A bakterie zaleczyłaś normalnie antybiotykiem, ja chyba się ich pozbyłam po auto, ale jeszcze musze to sprawdzić. Też kiedyś bral;am Furagin 4 m-ce i miałam spokój na dość długi czas, 2 lata? mam nadzieję, że jednak to Ci nie wróci. Pewnie my tu już do końca zycia musimy pewnych rzeczy przestrzegać i wystrzegac się.
Co bierzesz z żurawiny? bo ktoś pisał tu na forum, że żurawina sprzyja rozwojowi grzubicy i już zgłupiałam...
Offline
Hej, nie wierz we wszystko co ludzie napiszą, nie podając na to żadnego dowodu bo zwariujesz. W co najmniej kilku ulotkach do preparatów z żurawiną znalazłam informację, że działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Łykam Żuravit bo duża dawka przy przyzwoitej cenie. Tak jak piszesz, tu trzeba być ciągle uważnym bo bakterii się nie da pozbyć raz na całe życie.
PS Pytanie totalnie od czapy. Czy ktoś tu ma pojęcie o prawie i byłby tak wspaniałomyślny, by pomóc poradzić sobie dosłownie z dwoma pytaniami?
Offline
A jakimi?
Offline
W kwestii prawa spadkowego.
Offline