Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
Pani dr Teresa Orlik-Runge, która przyjmuje w przychodni na ul. Sądowej (na kasę chorych). Był to mój pierwszy lekarz ginekolog. Przy wyborze skusiły mnie: darmowe wizyty na kasę, to że pani dr ma za sobą lata pracy w szpitalu oraz brak konieczności wcześniejszych zapisów i brak kolejek (teraz już wiem czemu nie ma zbyt wielu pacjentów...). Dopóki byłam zdrowa wszystko było ok. Raz, wiele lat temy stwierdziła u mnie zakażenie rzęsistkiem (poprzez badanie pod mikroskopem), przepisała tabletki i wszystko było super, aż do czasu kiedy zgłosiłam chęć zażywania tabletek antykoncepcyjnych z wiadomych powodów. Przepisała mi Harmonet bez żadnej dyskusji. Na początku czułam się po nim normalnie, nie powiem. Po mniej więcej roku pojawiły się częste bóle głowy. Zgłosiłam się do pani dr, ale ona powiedziała, że tabletki z pewnością nie mogły tego spowodować. Wypisała kolejne recepty. Po jakimś czasie, w drugi dzień jednego z cykli dopadł mnie taki ból głowy, że trafiłam na oddział ratunkowy do szpitala. Dostałam kroplóweczkę z Ketonalu i diagnozę: Naczynioruchowy ból głowy i zalecenie o konsultacji z ginekologiem. Udałam się do pani dr, opowiedziałam jej całe zdarzenie, a ona powiedziała, że to nie ma związku z tabletkami i nie mam ich odstawiać. Powiedziała jednocześnie, że to pewnie początek migren (bo ona sama ma je od 25 lat) i odradziła stanowczo wizytę u neurologa, bo badanie głowy mi zaszkodzi (tzn bóle się nasilą, a i tak nic z tego nie wyniknie)! Ja jak głupia gęś jej posłuchałam. Przez pewien czas wszystko było dobrze, poza standartowymi bólami głowy przy zmiennej pogodzie i wtedy zaczęły się bóle w dole brzucha...Diagnoza postawiona przez pania dr: zapalenie przydatków macicy, antybiotyk. Tydzień antybiotyku i nic się nie zmieniło, poszłam do niej jeszcze raz i dostałam drugi antybiotyk. Wtym czasie także zauważyła nadżerkę, ale przy następnej wizycie ta cudownie się rozmyła i nie było po niej ani śladu. Po antybiotyku poczułam się dużo lepiej, bo pewnie było to zapalenie przydatków. Nadmienię, że pani dr przy drugim antybiotyku kazała mi zrezygnować z jakichkolwiek osłon i powiedziała, że i tak dostanę grzyba więc szkoda cokolwiek brać. I dostałam grzyba po tygodniu od skończenia ostatniego antybiotyku. Przyszłam z okropnym swędzeniem po poradę dostałam tabletki i do domu. Pani dr stwierdziła grzybicę oglądając materiał pod mikroskopem. Po kolejnych dwóch tygodniach oczułam jednak jakby ta grzybica wróciła i ponownie wybrałam się do gabinetu, bo trudno mi było wysiedzieć w miejscu...Na wejściu od pani pielęgniarki-asystentki w gabinecie usłyszałam, cytuję: "A co pani tak często do nas lata?" - jakbym nie miała lepszych rzeczy do roboty, żenujące...Pani dr mnie zbadała i powiedziała, że nic tam nie ma (pod mikroskopem) i kazała zakładać na noc Lactovaginal...uwierzyłam. Już tego samego dnia kiedy chciałam zaaplikować sobie taletkę, wystąpiło krwawienie (nadal brałam wtedy tabletki, chociaż przy każdej wizycie pytałam czy nie lepiej byłoby je odstawić - odpowiedź zawsze brzmiała nie). Wróciłam tam, opowiedziałam co się stało i dostałam...kolejny antybiotyk, bo to nawrót zapalenia przydatków, które przy pierwszej takiej diagnozie bolały jak szlag, a przy tym badaniu nie były nawet bolesne (jakiś czas później w szpitalu lekarz kazał mi zbadać jelita i miał race, że to tam jest ból...). W tym momencie moja cierpliwośc do tej pani się skonczyła.
Inną sprawą jest np. cytologia. Wiele razy pytałam panią dr o to czy mogę ją wykonać, bo czytałam że to ważne aby ją robić. Nie ma takiej potrzeby, jesteś młoda i te inne pierdoły - to zawsze słyszałam...Chcę tu zaznaczyc, że to właśnie dzięki cytologii zrobionej juz w Corfamedzie dowiedziałam się o obecności Chlamydii...a z posiewu w szpitalu o fecalisie...
Pomijając wyżej opisane aspekty, poziom dobroci dla pacjenta podczas wizyty (zarówno pani dr jak i asystentki), był uzależniony od ich nastroju danego dnia...Jak pani dr była w dobrym humorze to wizyta była miła, a jak nie to aż mi się przykro robiło w tym gabinecie...
W zwiÄ…zku z tym, jak w temacie - odradzam...
Offline
Odradzam lek. Piotra Barcikowskiego w Corfamedzie. Trafiłam do niego w sierpniu, w bardzo niesympatycznych okolicznościach, o których napiszę w odrębym wątku. Miałam nasilenie rozpierająco-skurczowego bólu w ok. macicy, uciskającego mi na pęcherz i powodującego też ból i napięcie mięśni, więzadeł itd. Do kompletu miałam ciągle niewyleczoną infekcję dróg rodnych, przenoszącą się, wg opinii poprzedniego ginekologa, dra Bielickiego, do cewki i pęcherza moczowego. Od czerwca miałam też nawrót silnego świądu, pieczenia i zaognienia (zaczerwienienie, tkliwość) na sromie, w okolicach krocza, biały - ja wiem? ni to nalot, ni krostki - zniknęły dwa miesiące później po intensywnej kuracji flukonazolem zaordynowanej na grzybicę GDO (nb. na infekcję układu moczowo-płciowego ponad rok brałam antybiotyki bez osłony). W czerwcu miałam też na sromie coś, co wyglądało jak pęcherzyki, miałam też wtedy zaostrzenie objawów PHN i opryszczkę wargową, a pęcherzyki zniknęły po Valtreksie. Od września zaś ub. roku miałam nawrotowe infekcje HSV sromu, diagnozowane przez Bielickiego. Teoretycznie w czerwcu dr Mazurec nic nie widział, ale zdjęcia zrobione kilka dni po wizycie jednoznacznie wskazują zmiany. Kiedy więc zgłaszałam się do dra Barcikowskiego, ten orzekł przed wizytą (pierwszą w życiu u niego, zaznaczam!), że nic nie znajdzie i nie ma sensu, żebym przychodziła. Ale przyszłam.
Doktor odmówił zbadania mnie. Jeden z argumentów nawet mnie przekonał - że po co mnie podrażniać, skoro i tak będę miała niedługo kontrolny wymaz do posiewu, co też nie jest obojętne. Ale pozostałe to już była parodia: z bólem jajników i macicy wysłał mnie do urologa, te bóle skurczowe macicy i pps kazał leczyć w PLB, zmiany infekcyjne sromu kazał oglądać u dermatologa na leżance (aha - czyli badanie u lekarza mającego doskonały sprzęt sprzyjający optymalnej pozycji, aby badanie było jak najmniej przykre - to jest drażnienie, ale oglądanie mi wrażliwych miejsc, gdy leżę na zwykłej kozetce - już drażnieniem nie jest?), powiedział, że nie wie, co mi jest, i mi nie pomoże. Dodał też, że nie będzie mnie badał, bo skoro w czerwcu nic lekarz nie wykrył, to i w sierpniu nic nie będzie. Po 9. tygodniach! Mówi to osobie, która ma nawroty infekcji bakteryjnych, grzybiczych i wirusowych na tle niedoborów immunologicznych (czyli groźniejszych dla organizmu niż u normalnych odpornościowo pacjentek), która ma HIT mający podłoże estrogenowe i jest w wieku rozrodczym oraz 2 lata nie bierze tabletek! Nic nie może się wydarzyć w obrębie układu rozdrodczego przez dwa miesiące, tak?
Cóż... jak wspomniałam - naloty i zmiany na sromie oraz świąd zmniejszyły się dwa miesiące później po intensywnej kuracji flukonazolem, zaordynowanej przez innego lekarza. Na złagodzenie dolegliwości wpłynął też Palin, zapisany przez urolog. Bóle jajników, skurczowe bóle macicy i miednicy zmniejszyły się w czasie brania fitoestrogenów. Alergolog powiedziała, żeby skonsultować z dobrym ginekologiem kwestię tych objawów w kontekście HIT, bo a) HIT ma podłoże w niedoborze estrogenów (i - jak czytałam gdzieś indziej - bywa i tak, że poziom w surowicy jest ok, ale pacjentce gorzej te hormony z krwi się wiążą z receptorami, co już sprzyja HIT), b) nadmiar histaminy spowodowany niedostateczną ilością rozkładającego ją enzymu powoduje... silne skurcze macicy. To dlatego w czasie ciąży poziom DAO wzrasta 500 razy, bo inaczej z powodu histaminy można by poronić. Oczywiście, żadnych badań hormonalnych w Corfamedzie mi nie zlecono.
Skarżyłam się też, że dolegliwości uniemożliwiają mi funkcjonowanie zawodowe i codziennobytowe - Barcikowski ani się nie zająknął nt. zwolnienia, chociaż nie wie, jaką mam sytuację zawodową i jak sobie radzę.
Reasumując: zdecydowanie odradzam korzystanie z usług dra Barcikowskiego. Kosztowało mnie to wiele tygodni zaostrzenia problemów ginekologicznych, a de facto i tak pomagali mi inni lekarze. Oczywiście, ja abonament medyczny w Medice zapłaciłam za opiekę ginekologiczną.
Offline