Forum portalu pecherz.pl

Witajcie!
Postanowiłam odezwać się na forum, ponieważ rozpaczliwie potrzebuję rady.
Moja historia zaczęła się 5 lat temu (w 2007) - od rozpoczęcia regularnego współżycia. Wówczas zaczęły mi doskwierać powtarzające się bakteryjne zapalenia pęcherza. Raz wyszła E.coli, raz E.faecalis... Ratowałam się często furaginą, raz brałam też Nolicin, jednak dolegliwości co parę tygodni powracały. Przeszłam 3-miesięczną bodajże kurację Uro-Vaxomem (2009), po której przez jakiś czas zapalenia występowały rzadziej. W międzyczasie zrobiłam jeszcze parę posiewów, które wyszły jałowe, pomimo obecności "dość licznych/licznych/b. licznych bakterii" w badaniach ogólnych moczu, no i obecności objawów oczywiście. I tak jakoś funkcjonowałam aż do tego roku, gdy problem się pogorszył. Zaczęłam odczuwać dolegliwości częściej, nawet parę razy w tygodniu, w szczególności rano, po nocnym spoczynku. Przestałam je wiązać wyłącznie ze stosunkami. Jednak 2-3 szklanki wody i furagina załatwiały sprawę, więc zwlekałam z pójściem do urologa. Zauwazylam tez taka prawidłowość, że praktycznie zawsze po imprezie z piciem alkoholu na drugi dzień miałam pewne jak w banku, że dolegliwości wystapią. Niestety gdzieś tak od marca pęcherz zaczął boleć mnie codziennie, jednak jakoś sobie radziłam ww. sposobem. Do lekarza wybrałam się z początkiem kwietnia, dostałam Macmiror, zalecenie brania Furaginy po każdym stosunku i posiew nasienia narzeczonego (wyszedł jałowy). Po Macmirorze miałam spokój może przez tydzień i znów to samo. Od początku lipca pogorszyło się do tego stopnia, że dolegliwości odczuwam już praktycznie bez przerwy. Wzięłam w ciemno przez 10 dni Nolicin, pijąc jednocześnie jakieś 3l wody dziennie, niestety nie poprawiło się, a wręcz poczułam się ogólnie gorzej (osłabienie, dreszcze, stan podgorączkowy) i zaczęłam czuć kłucie i ucisk w lędźwiach, więc zrobiłam sobie ogólne badanie moczu, OB i CRP. Nic nie wyszło podwyższone, w moczu wszystko w zakresie normy, z wyjątkiem dość licznych bakterii. Leukocyturii czy białkomoczu nie było. 2 dni po odstawieniu Nolicinu poszłam do urologa, który kazał zrobić posiew i aplikować sobie przez tydzień czopki Dicloberl. Wówczas odczułam lekką ulgę na okres około tygodnia, nie wiem czy to po tych czopkach czy po Nolicinie. Później problem powrócił z dawną siłą. W posiewie wyszedł Streptococcus spp. w ilosci 10^3, nie zrobiono antybiogramu. Urolog kazał brać Zinnat przez 10 dni, ale jeśli dolegliwości nie ustąpią po 3 dobach to powiedział żeby odstawić i po 5 dniach bez leków zrobić posiew i tym razem zaznaczyć, że antybiogram ma byc zrobiony dla kazdej uilosci wyhodowanych bakterii. Niestety oczywiscie dolegliwosci nie ustapily, wiec odstawilam Zinnat i w piatek zamierzam zrobic posiew. Zwracam sie jednak do Was z prosba o rade, bo jest to wszystko dla mnie tak uciazliwe, ze powoli wpedza mnie w depresje, niczym juz nie moge sie cieszyc, bo caly czas czuje ten pecherz. Dokladnie wyglada to tak, ze po oddaniu moczu pecherz mnie boli (piekacy bol), potem czuje piekacy dyskomfort az do momentu az pecherz zacznie sie ponownie wypelniac i wtedy czuje parcie na mocz ktore jakos maskuje odczucie dyskomfortu. Pisalam, ze pare miesiecy temu dolegliwosci odczuwalam glownie rano, po nocy; teraz, gdy odczuwam je caly czas, nasilenie nastepuje raczej wieczorem. Oddaje tez obecnie rano mniej moczu niz kiedys oddawalam po nocy. Z takich dziwniejszych rzeczy to jeszcze czesto (dawniej) zdarzalo mi sie wypic np. szklanke wody przed pojsciem spac i potem biegac co 15-20 minut do lazienki kilka razy zanim udawalo mi sie zasnac, i za kazdym razem mialam czym siusiac. Zawsze tez w podrozy to wlasnie ja jestem osoba ktora prosi o postoj na WC (ale bralam przez 5 lat Yasminelle). Czasami mam wrazenie ze nieadekwatnie odczuwam wypelnienie pecherza. Mam tez tak (tzn. mialam kiedy jeszcze dolegliwosci nie wystepowaly stale), ze gdy czulam parcie na mocz i wstrzymywalam to po chwili przestawalam tak czuc parcie ale mialam wtedy praktycznie gwarantowane ze jak juz oddam mocz to na 100% bedzie po tym piekło. Tak to wlasnie u mnie wyglada. Aa zapomnialam dodac, ze USG mialam wykonywane juz kilka razy (jedno takie typowe USG całej jamy brzusznej, dwa u urologa) i nigdy nic nie wykazalo.
Czy to mozliwe, ze z infekcjami bakteryjnymi naklada sie u mnie cos jeszcze? Czy moglam nabawic sie srodmiazszowego zapalenia i dlatego po Zinnacie nie odczulam ulgi? Czy to moga byc chlamydie albo cos w tym stylu? Co robic? Prosze pomozcie, bo jestem coraz bardziej zrozpaczona, mam wrazenie ze nigdy sie z tego juz nie wylecze, a co gorsza za 1,5 miesiaca mam sie przeprowadzic na pol roku do Niemiec, a w tym stanie na pewno nie wyjade i naraze moja rodzine na duze straty finansowe ;( Tak wiec czas mnie goni...
Bede wdzieczna za wszelkie rady i uwagi! Pozdrawiam!