Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
karolina rzeczywiscie moja historia nadawalby sie na dreszczowiec medyczny . ale to jeszcze nic.gdybym nie przezyla tego sama , powedzialabym ze komus cegla na glowke spadla , a jednak nie . moze zaczne od 7 miesiaca ciazy mojego pierwszego dziecka michala. trudno w to uwierzyc , ale lekarz ginekolog dr. zdanowicz nie poznal sieze mam zatrucie ciazowe, zaczelam doslownie puchnac , cisnienie swoje mam 80/40 zas wtedy zaczelo siegac 150/140 . pod koniec 7 miesiaca zaczelam dokladnie studiowac ginekologie bo czulam ze cos jest nie tak i wtedy wyszlo szydlo z worka . wpadlam do gabinetu i bez ogrudek poprosilam o skierowanie do szpitala . zdanowicz zaproponowal mi ze jesli zaplace mu 1500 zlotych to pod koniec maja 2001 roku zrobi mi cesarke ( termin mialam na 1 czerwiec ). nie zapomne tego dnia jak dzis 23-04-2001 rok , okolo poludnia zglosilam sie na ginekologie i tu byl pierwszy szok . polozna ktora mnie przyjmowala myslala ze popsul sie aparat do cisnienia . mialam 170/150 , powiedziala mi ze jeszcze w swojej 20 letniej praktyce z czyms podobnym sie nie spotkala. odrazu skierowanoi mnie na oddzial ginekologiczny z patologia ciazy i tu kolejne zamieszanie . lekarka ktora robila usg nie mogla uwierzyc wlasnym oczom . okazalo sie ze nie mam wogole wod plodowych , a mimo to dzicko zylo . wszystkie wody sie wchlonely w organizm , malo tego dziecko w tym stanie było przynajmniej 2 tyg. Bardzo szybko zebrano konsylium i podjeli decyzje by przeprowadzic cesarskie ciecie . nastepnego dnia czyli 24 -04-2001 rok rano trafilam na porodowke , gdzie podlaczyli mi ktg i czekali na akcje porodowa . akcja zaczela się owszem ale ze mna i michalkiem , bodajże o godz. 18,30dziecku zatrzymala się akcja serca i mi także , zaczeli cos robic i na chwile przywrócili krazenie , ale w ciagu nastepnych kilku minut stracilam przytomność dostalam drgawek ( rzucawka ). O 20,30 przyszedl na swiat michal a ze mna zaczely się dziac cuda . w momencie podania analestetyku , zatrzymala się u mnie akcja serca i nastąpiła zapasc . przez półtorej godziny mnie reanimowali i dopiero o 24 odzyskalam przytomność. Lekarze oniemieli kiedy okazalo się ze mialam wode w plucach , sercu i nie wiedzieli jakim cudem dziecko przez tyle czasu zylo i rozwijalo się . nazwali to ewnemenem medycznym , teraz kiedy mam być usypiana caly zespol reanimacyjny i anestezjologiczny stoi na baczności .
Offline
Kasiu, Ty naprawdÄ™ jesteÅ› szamankÄ… !
Online
Kasiu a może zaczniemy książki pisać z podtytułem " Z życia wzięte- Co mogą nam zrobić lekarze ?"
Zgroza to co Ciebie spotkało !
Dzielny dzidziuś ,że sobie poradził i Ty też jesteś twarda sztuka.
Ale wiesz witaj w Klubie ja też jestem takim cudem niepasujacym do przyjetych norm.
I też już mogłabym takie kryminały pisać, jak narazie też już raz serducho mi stanęło w czasie operacji a miało być bezproblemowo
Zresztą ja na odmianę jestem maniaczką od krwotoków i tu jest pies pogrzebany, kazdy zabieg i już jestem jedną nogą u aniołków i nigdy nie wiadomo dlaczego , dobrze , ze mam dobrą grupę krwi ( którą ma wiekszość) i jest czym robić mi transfuzje
Offline
czesc dana ! wiesz co a ja myslalam ze jeswtem prtawdziwym fenomenem medycznym , bo posluchaj . nie dosc ze mam bardzo , ale to abrdzo niskie cisnienie ( 80/40 )czasami mniejsze to na dokladke jestem prawdziwym alergikiem u mnie wstrzas anafilaptyczny nastepuje po jakimkolwiek kontakcie z jodem , miodem , sulfamidami . silnymi torsjami reaguje na najmniejsza ilosc czegokolwiek co sie nazwya mlekiem krowim , kozim , sojowym , olejem , jajkiem itd. ostatnio zastanawiam sie nad swoim zyciem i nad tym dlaczego nie moge zyc normalnie , w domu mam prawdziwego aniola ( mojego meza piotrka ) mnóstwo znajomych , klientow i pacjentow . tylko co ztego jak moj pecherz jest do wywalenia , czy znacie osoby ktore przeszly rekonstrukcje pecherza moczowego i wrocily do normalnego zycia . ludze sie resztka nadziei ze moze bede sie jeszcze usmiechac . buziaki dla ciebie bo jestes naprawde fajna dziewczyna . a jesli chodzi o ten porod to jeszcze jest nic w porownaniu z tym co wydarzylo sie rok przed porodem michalka , ale o tym opisze w poczekalni , jestem pewna ze bedziecie jezdzic na brzuchach .
Offline
Jakbym nie przeszła tego, co przeszłam, pomyślałabym, że założyłaś wątek "medical fiction w odcinkach"
Zacytuję bohatera mojej własnej książki:
"Trzyma się ciebie życie, oj, trzyma".
Przebiłaś mnie !
Ale Twój mąż to ma niezły hard core i stalowe nerwy, wiedząc, że każdy Twój kontakt ze służbą zdrowia może mieć skutek śmiertelny
Na marginesie: ja po każdym prawie leku mam reakcję alergiczną. Wstrząs tylko po niektórych (głównie po sulfonamidach), ale po większości nabawiam się jakichś problemów z niewydolnością krążenia, co doprowadza lekarzy do szału, zwłaszcza gdy dany lek miał w skutkach ubocznych obniżyć ciśnienie. Zresztą tak mi poleciały siatkówki. Miałam całe życie 90/60 (choć zdarzało się i 70/45), a po 3 miesiącach "leczenia" pęcherza miałam 180/120. Na szczęście pozostałe alergie są kotnaktowe i mniej groźne, więc nie trzeba mnie leczyć.
Online
Karolino jak dobrze ,że tu weszłam do Twojej "krainy"
Może to nie jest w porządku ale jest mi trochę rażniej z Wami wiedząc ,że nie jestem sama w tym popieprzonym świecie. Ile można słyszeć ,że jestem patologicznym przypadkiem.
Dziewczyny tylko my wiemy ile się nacierpiałyśmy ile różnych banialuków już się nasłuchałyśmy.
Ja już jestem na tym etapie , że idąc do lekarza ze strachu jestem ciężko chora.
Boję się tych patałachów jak ognia.
Co następny to lepszy.
Kasiu całe szczęście ,że masz wspaniałego męża bo jest to najważniejsze wsparcie zwłaszcza jak już się ma dzieci, doskonale o tym wiem bo mój mąż też jest bardzo kochany. Myślę , że bez nich by się nie dało istnieć w tym wszystkim.
Podobno nadzieja umiera ostatnia , na dzień dzisiejszy tą nadzieję ma mój mąż ja już prawie nie i coraz bardziej nie wyobrażam sobie dalszego życia z tymi wszystkimi chorobami , dolegliwościami .
Offline