Witamy na forum portalu pecherz.pl poświęconym pacjentom z pęcherzem nadreaktywnym i śródmiąższowym zapaleniem pęcherza.
Nie jesteÅ› zalogowany.
Witam Wszystkich.
Śledzę tą stronę i forum juz od paru miesięcy. Nawet nie wiecie jak dobrze rozumiem większość z Was. Problemy z pęcherzem to największy pech mojego życia. Nie będę Was zanudzać całą historią mojej choroby. Powiem tylko krótko że przez ostatnie kila miesięcy wydałam naprawdę kuuupę kasy na prywatne wizyty badania itp...no i jedyną myślą w mojej głowie był ten okropny BÓL, który mało kto rozumie. Ucierpiało na tym wiele sfer w moim życiu, praktycznie życie towarzyskie, seks z chłopakiem...zresztą sami wiecie....Ale do rzeczy. Odpukać na razie wszystkie dolegliwości (jak to latem,ale pewnie niedługo znów się zacznie) ustąpiły ALE od już naprawdę długiego czasu mam jakby to nazwać-psychozę związaną z odwiedzaniem toalety. Wiem że to może brzmi śmiesznie, ale dla mnie śmieszne nie jest. Słyszałam że sporo osób tak ma po chorobach pęcherza, tzn: jak gdzieś wychodzę zawsze myślę o tym czy w tym miejscu jest toaleta, panicznie boję się podróży autokarem, samochodem itp (bo wiadomo nie ma tam WC), sikam "na zapas". właściwie myślę o tym CIĄGLĘ. naprawdę mam dość. Powiedzcie, czy ktoś z Was też ma takie coś? Jak z tym walczyć? Jak się tego pozbyć? Za wszelkie rady dzięki bardzo. Pozdrawiam wszystkich użytkowników.
Offline
Magda tez mam taka schize, po jakim czasie choroba powoduje lęki niestety. Chcialabym wiedziec jak z tym walczyc bo jestem kompletnie bezsilna gdy mam gdzies wyjsc moja pierwsza mysl brzmi: sikanie, co ja zrobie. Niestety dawno nie chodze w miejsca bez toalet i obsikalam zreszta chyba wszystkie w moim miescie. Tez sikam na zapas to jakas psychoza normalnie. Moze inni podpowiedza jak z tym walczyc? Kochani macie jakies sposoby? Procz psychotropow oczywiscie
Offline
Magda85 - a moze juz pozostaniesz zdrowa? Trzeba myslec pozytywnie! Zazdroszcze Wam troche cieplego lata, tu w Irlandii jest bardzo zimno, mysle, ze problemy z pecherzem mam wlasnie z przemarzniecia (wiecznego, codziennego, bo zima grzalo sie u mnie w domku tylko rano i wieczorem przez godzinke).
Ja w sumie duzo mysle o toalecie, jak tylko jest jakas po drodze, od razu z niej korzystam na zapas wlasnie... Ale ja jeszcze nie jestem zdrowa, mam nadzieje, ze pozbede sie tych nawykow jak wyzdrowieje. Myslac o wakacjach na Krymie, na ktore jade za tydzien, ciagle wyobrazam sobie siebie biegajaca w krzaki. Mam nadzieje, ze jakies beda;)
A jak sie pozbyc psychozy? Moze hipnoza by pomogla... moze techniki relaksacyjne... Pozdrawiam!
Offline
Dotka przypomnialo mi sie jak jechalam z mezem na wesele 50 km od mojego miasta(tak apr krzakow). Niestety mialam taka sikawke ze zatrzymywalam sie na trasie kilka razy i nie szlam nawet w krzaki tylko otieralam drzwi przednie i tylne i miedzy nimi szczalam na ulicy! Maz sie smial cala droge ze laska soi w sukience i wystawia tylek jadacym kierowcom. Szczerze mowiac mnie w takiej chwili gdy wiem ze musze natychmiast nic nie przeraza. To chyba domena tej choroby ) Pozdrawiam
Offline
Mam dokładnie to samo, ale moim ostatnim sukcesem jest podróż autobusem - 1,5h ale musiałam długo walczyć z właśnymi myślami (co zrobię jak mnie przyciśnie na siusianie ) zanim do niego wsiadłam - tak panicznie boję się autobusów. Wydaję mi się,że ta schiza jest typowa dla naszej dolegliwości....
Offline
Dziewczyny no wlasnie moze bysmy tak cos wymyslily na te upiorne mysli bo ja czasem tak sobie dumam ze niedlugo zwariuje przez to? Powiem Wam ze mnie jeszcze gnebi jak wracam z pracy z ludzmi ktorych znam co bedzie jesli bede musiala wyskoczyc z autobusu na sikanie? PomyslÄ… zem wariatka normalnie. Wole wiec wracac sama jak palec. Sama siebie nie poznaje szok. Jakby ktos wpadl na pomysl radzenia sobie ze stresem czestomoczu chetnie poslucham
Offline
Przez ten rok mieszkałam na stancji, moi współlokatorzy nie wiedzieli,że mam problemy z pęcherzem ale na pewno zauważyli,że muszę często korzystać z łazienki więc,żeby nie dociekali skłamałam,że kiedyś przeziębiłam sobie nerkę i mam teraz problemy, jak już wszystko wyjaśniłam nie było problemu ale...... czasami były takie dni kiedy piłam zioła że musiałam biegać do kibelka co 15 minut i biedna zastanawiałam się co tu zrobić,żeby nie słyszeli jak spuszczam wodę, więc wpadłam na pomysł,że postawię sobie taki kubeczek litrowy i jak się załatwię to będę polewać wiem,że to niezbyt higieniczne ale nie miałam wyboru, na szczęście takie dni nie zdarzały sie codziennie, a jak chodziłam co 15 minut to nawet nie było moczu tylko sama woda, po godzinie takiego biegania mogłam już spuścić wodę normalnie wiecie, jakoś musiałam sobie radzić.
A jak chodziłam z moją współlokatorką (niezbyt wyrozumiałą,która często zadawała pytanie "znowu?") na zakupy do centrum i jak mnie czasem pognało, to kłamałam,że biustonosz mi się rozpiął i muszę iść do łazienki bo przecież na środku miasta nie mogę sobie zapinać a zaraz cycuszki mi wyskoczą na powierzchnię ziemi
Więc to takie moje sposoby na radzenie sobie z częstomoczem w towarzystwie tych,którzy nie potrafią nas zrozumieć
Offline
Dziewczyny Ja mam to samo, kazde wyjscie czy jakakolwiek aktywnosc planuje poprzez dostepnosc toalet. Robie to odruchowo i nawet nie zastanawialam sie nad tym - tak juz jest poprostu. Tak wiec, zawsze planuje gdzie jest po drodze toaleta. Juz sie przyzwyczailam nawet..... jak nie bylabym pewna czy bede mogla isc na siusiu to wole wziac np. tramal zeby nie czuc bolu, ale nie zawsze to pomaga az tak, ale zawsze troche zmniejsza bol. A moj sposob na niewyrozumialych jest taki, zeby nie zadawac sie z takimi, bo co to za ludzie jesli nie potrafia zrozumiec, ze ktos cierpi? A jesli jestem w nietypowej sytuacji i musze poprosic o zatrzymanie sie np. samochodu w czasie podrozy, robie to z zartem, ze rozumiecie? musze siusiu!!!! i zazwyczaj jest zabawnie, bo w zart to obracam i wszyscy sie ciesza, a i tak zawsze jest tak, ze jeszcze ktos ze mna biegnie w krzaki..... bo tez chce siusiu tylko, ze zwyczajnie. To dziala! Polecam sprobowac.
Offline
Czego to czlowiek nie wymysli kiedy ma problem. Ja tez tak kombinuje, mowilam czase ze mam okres i mnie zalewa wiec biegam i sprawdzam, tymczasem okres byl przyblokowany hormonami przez rok:). Ela wiez co ja nie mam bolu ale tez pomagaja mi przeciwboliny i przeciwzapalne leki wiec jak juz naprawde mam cos waznego do zalatwienia to biore tabletke wtedy mniej sikam. Tylko ze mam poczucie ze truje sie bezpotrzebnie bo skoro mnie nie boli, no ale pomaga na czestomocz. Smialam sie bo ostatnio dentystka pytala czy jak chce do toalety to u mnie jak u dziecka wiec ja ze niestety ale tak wlasnie jest. No i babka rozumie ze zlaze jej z fotela i przeszkadzam w pracy. Smiesznie to wszystko wyglada ale tak naprawde to nasza udreka kobietki
Offline
Naprawdę dzięki za Wasze posty, pierwszy raz spotykam kogoś kto przeżywa to samo co ja. Wasze wszystkie doświadczenia są identyczne jak moje. Rzeczywiście też czasem myślę już że zwariuję, jestem taka zła na siebie....Mówię sobie:idiotko przestań ciągle o tym myśleć, nie ma żadnego racjonalnego powodu żeby ciągle latać do tego przeklętego WC i w kółko o nim myśleć...Ale to nic nie daje. Myślałam że może ktoś już sobie z tym poradził, ale mówiąc poradził nie mam na myśli-nauczył się z tym żyć, ale- żyć znowu normalnie, czyli jak wiadomo zapomnieć o SIKANIU. Słuchajcie ja przed chorobą mogłam nie sikać przez wiele godzin, ten temat dla mnie mógł nie istnieć. Jak jeździłam z rodzicami na święta (8-godzinna podróż-teraz masakra) to się na nich nawet denerwowałam że się zatrzymujemy, mogłam całą tą podróż przetrwać bez chodzenia do toalety. A teraz mam wielki problem z jakimkolwiek środkiem lokomocji-oprócz pociągów:)
Tak się zastanawiam-może istnieją jakieś metody żeby wyćwiczyć mózg-bo jestem przekonana że przyczyna tkwi w psychice, no nie wiem, żeby przestać ciągle o tym myśleć. Myślałam, że z czasem wszystko wróci do normalności, ale coś nie bardzo chce wrócić. Pozdrawiam Was dziewczynki. I czekam na kogoś kto może już przez to przeszedł i udało mu się "unormalnić"
Offline